czwartek, 27 sierpnia 2015

My story 20 (!!!)

-Co zrobiłaś ? - blondyn był....Lekko zdziwiony,gdy opowiedziałam mu o zajściu w wodzie.
-Ja nie wiem, dlaczego to zrobiłam. To było głupie i niepotrzebne.
-Dylan spokojnie, jestem po prostu zaskoczony. Nigdy mi nic takiego o nim nie mówiłaś, więc nie pomyślałbym, że ty coś ten do niego.
-Co?! Nie, właśnie to jest dziwne, ja nigdy nie myślałam o Zaynie w ten sposób, ja chciałam tylko mieć z nim normalne kontakty, jak Taylor, czy Alice, no może bez tych żartów - na samo wspomnienie, jak poprzedniego dnia bliźniaczki podmieniły jego żel pod prysznic z farbą do włosów, przez co chłopak dzisiejszy poranek spędził cały w wannie szortując się, chociaż i tak cały czas w słońcu były widoczne niebieskie smugi na jego skórze. Nie wiem dlaczego, ale zaraz po Holy był ich ulubionym obiektem żartów.
-Ja lubię z nim rozmawiać, ale jak z Liamem, czy Louisem, nigdy nie pomyślałam o nim innaczej, niż o koledze.
-Ale jednak go pocałowałaś i nie chcesz teraz z nim porozmawiać, nie mogę zrozumieć dlaczego.
-Ja wstydzę się chyba, nigdy nie miałam takiej sytuacji. Już wystarczająco mnie nie lubi i mi dokucza, a teraz jeszcze pomyśli, że nie wiem, zakochałam się w nim i mnie wyśmieje.
-A zależy ci na jego opinii? - zapytał z podniesioną brwią.
-Niall ! - wykrzyknęłam rozpaczliwie - Przestań!  Wiesz, że mi zależy, ale nie w ten sposób !
-No już mój Daktylku, spokojnie. On jest naprawdę bardzo w porządku, nie wiem,dlaczego wy się tak nie lubicie, ale jestem pewien, że nie będzie się z ciebie śmiał przez coś takiego. Zayn sporo już przeszedł i może i potrafi być nie miły,  ale nigdy nie jest przykry dla nikogo.
-Ja wiem, opowiadałam ci przecież, jak rozmawialam z nim jadąc tutaj, albo jak ty mi opowiadałeś, jak cię wspierał. Nawet dzisiaj przecież chciał mi pożyczyć auto.
-Co? - blondyn zapytał bardzo zdezorientowany.
-No, jak pytalam, jakie chce fajki, to mi odpowiedział i spytał, czy chcę wziąć jego samochód.
-Dylan, on praktycznie nikomu nie pozwala prowadzić swojego SLS,  czasem chłopaką, chociaż mnie nigdy nie dał.
-Niall, ty nie masz prawka - roześmiałam się .
-Ale i tak poczułem się pominięty - blondasek zrobił bardzo smutną minke.
-Dobrze, jeżeli chcesz pójdę do niego i zapytam, czy pozwoliłby ci prowadzić swojego Merca.
-Zrobiłabyś to? - zapytał szeroko otwierając oczy pełne nadzieji.
-Niall, jesteś niemożliwy - wybuchnęliśmy śmiechem i po chwili zatrzymałam się przed domem.
Horan poszedł po chłopaków, żeby nam pomogli, a ja zaparkowałam na miejscu Lou.
Po chwili z domku wyszli Niall, Douglas, Zayn, Harry i Jesse, każdy wziął po dwie wielkie torby i razem ruszyliśmy do domu.
-Kupiliście żel do włosów?
-A moją piankę?
-Pamiętaliście o lakierze ?
-Zapomniałem napisać wam o mojej odżywcze, Niall pomyślałeś o niej? I macie fajki?
Gdy weszliśmy do domu nie było lepiej.
-O jesteście ! Kupiliście mi mango?
-I pomarańcze ?
-I grejpfruta? A avokado?
-Dyluś pamiętałaś o moich marchewkach?
-STOP ! - już nie wytrzymałam. - Douglas, mamy twój żel, Harry, pamiętaliśmy o piance, Jesse mamy lakier, ale inny kolor, bo nie było fioletowego, Zayn, tak, widziałam  że ci się kończy i kupiłam nową - Oczywiście na mulata spojrzałam tylko przelotnie - dalej, Taylor i Alice, mamy wszytkiego owoce, o jakie prosiłyście, w tym zielone grejpfruty, dla Holy, a dla ciebie Louis mam całą torbę małych marchewek i bardzo dziękuję za samochód - uśmiechnęłam się uroczo - oprócz tych wszystkich rzeczy kupilismy inne jedzenie i robimy na obiad spaghetti.
Kiedy wszyscy wyrazili entuzjazm poszłam do pokoju w celu założenia swetra, bo zrobiło mi się zimno.
Gdy w końcu wdrapałam się na mój strych weszłam jeszcze tylko do łazienki, wychodząc zauważyłam mulata siedzącego na jednym z foteli.
-Możemy w końcu porozmawiać ? - patrzył na mnie wyczekująco.
-Em..ja...Zayn, mam twoje papierosy- uśmiechnęłam się delikatnie - tylko nie pamiętałam dokładnie jakie, więc proszę 2 paczki - wyciągnęłam papierosy z torby i podałam Malikowi, który złapał mnie delikatnie za nadgarstek.
-Dylan...
-Zayn - przerwalam mu - przepraszam ja przyszlam tylko po sweter i idę na dół zrobić obiad - patrzyłam wszędzie,  tylko nie na niego.
-Przestań ! - nie podniósł głosu, chociaż brzmiał bardzo mocno - możesz w końcu. ..
-Musze iść - znów nie pozwoliłam mu dokończyć i szybko wywinęłam się z jego uścisku i szybko uciekłam na z pokoju, usłyszałam jeszcze tylko stłumiony głos chłopak
-Dzięki za fajki, dobre wybrałaś - teraz brzmiał dziwnie miło.
Ostrożnie zbiegłam na dół i zabrałam się za robienie makaronu.
Oczywiście jak to w domu z moim ukochanymi chłopcami nic nie mogła być zwyczajne, nawet przygotowywanie pasty.
Nagle Harry wbiegł do kuchni i zaczął śpiewać po włosku, z tego co zrozumiałam było tam coś o pomidorach, a zaraz za nim Louis.
-Moja droga Dylan, otóż od dzisiaj jestem naszym domowym mistrzem kuchni i to ja będę oceniał jedzenie - oznajmił.
-Lou, ale ty nawet nie potrafisz odróżnić pomarańczy od mandarynki - spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Ciii, ja już wszystko wiem i uznałem, że każde danie od dzisiaj ma być podawane z marchewkami. Spaghetti marchewkowe, marchewki marynowane, marchewki zapiekane z ziołami i marchewkowe ciasto codziennie - mówiąc to wymachiwał rękami dookoła.
-Nieee ! Koniec z tyranią! - nagle Harry zmienił się z włoskiego wirtuoza w...obrońcę ludu ? I skoczył na Tommilsona! - Koniec z twoimi żądami ! Uwolnie moich ludzi od marchewek!
I w ten oto sposób w czasie, kiedy ja mieszałam sos paprykowy chłopcy plus jeszcze Liam, Douglas, bliźniaczki i Zayn ( tak, naprawdę się zdziwiłam, że po raz kolejny się z nami bawi) walczyli na...długie ogórki, bagietki i marchewki skacząc po całej kuchni.
Problemy zaczęły się dopiero kiedy do pomieszczenia weszła Holy i ktoś (tak, to była Taylor) rzucił na jej głowę garść makaronu.
-Fuuj ! Zabierzcie to ! - krzyczała, jednak nie wiele to dało, bo Alice stwierdziła, że Prince będzie zakałaniczką jej grupy , czyli  zwolenników marchewek.
Jednak grupa "buntownikow" nie pozostała dłużne i chcieli związać Liam pastą, jednak była ona za krótka i zdecydowanie się do tego nie nadawał.
Stwierdziłam wtedy, że jeżeli chce uratować cokolwiek zdalnego do jedzenia powinnam ich uspokoić.
-Przestańcie - podniosłam głos, jednak byłam tak rozbawiona tańcem Douga i Zayna wokół Payna, że nie byłam w stanie. Wszyscy, jak na komendę spojrzeli na mnie - jeżeli zaraz nie przestaniecie nie dam rady przygotować jedzenia.
Wiedziałam, że dla wiecznie głodnych chłopców to będzie najgorsza groźba.
I tak jak myślałam nagle zaczęli wszystko odkładać.
-Nie Dylan !
-No co ty?!
-Już odkładamy !
Krzyczeli jeden przez drugiego.
***
Obiad zjedliśmy całkiem spokojnie, pomijając to, że wcześniej chłopcy zaśpiewali serenadę na mą cześć, za to, że jednak udało mi się ugotować jedzenie.
Resztę dnia spędziliśmy w podgrupach, bliźniaczki z Douglsem grali na konsoli, Harry i Louis budowali szałas, Liam z Danielle i Eleaonor poszli najpierw na plażę, a potem oglądali film, Zayn "zaginął" w lesie, Holy chciała iść za nim, jednak wydaje mi się, że mulat nieprzyjemnie ją spławił, bo w końcu przyłączyła się do Tay, Al i Douga z dość przybitą miną, a ja z Niallem wyszliśmy przed dom, gdzie na dużej bujnej ławce blondynek uczył mnie grać na gitarze.
-Hej ! To nie jest takie trudne ! - ucieszyłam się, kiedy udało mi się zagrać akord barowy, z którym zawsze miałam problem.
-Mówiłem, że ci się uda? Jeżeli znasz zwykle akordy i potrafisz je grać, to barowych tez szybko się nauczysz - powiedział z uśmiechem - A teraz zagraj mi coś co potrafisz.
-Ale Niall, ja nie potrafię grać na gitarze.
-Zarówno ja, jak i ty wiem, że potrafisz, wiec mi się teraz pochwal.
Wzięłam gitarę i zaczęłam grać jedną z moi ulubionych piosenek Eda Sheerana "Lego house"
-We gonna pick up the peaces and bulding lego house - zaczęłam nawet cicho śpiewać, a po chwili dołączył do mnie Horanek.
-Jejku Dylan ! Ty grasz świetnie ! A jak śpiewasz ! Dlaczego mi wcześniej o tym nie mówiłaś ?
Już chciałam odpowiedzieć, kiedy nagle zza drzew wyszedł Zayn.
-Hej stary ! - krzyknął blondynek - Chcesz się do nas przyłączyć ? Dylka jest naprawdę niesamowita !
Myślałam w tamtej chwili, że go udusze. Brakowało nam tylko mulata przed którym uciekam pół dnia.
-Dzięki za zaproszenie, ale chyba - tu lekko na mnie spojrzał - trzy osoby na tej ławce to za dużo - i szybko pomkną do domu.
***
I hope You'll enjoyed this

1 komentarz: