poniedziałek, 26 stycznia 2015

1 Roczek and My story 16

5...10 minut wciąż czekałam, aż chłopak wyjdzie z łazienki.
Niby mogę sama zejść na dół,  ale chciałam na niego poczekać.
Znów zaczęłam rozmyśla, o tym, kim on naprawdę jest.
Wiedziałam, że na pewno nie jest tym dupkiem, za którego go uważałam.
Kochał swoją siostrę i przyjaciół. Pasjonował się sztuką i muzyką, grał na pianinie. On nie może być zły ! Pamiętam przecież jego przeuroczy śmiech.
Nagle obiekt mojego zainteresowania wyszedł z łazienki.  Miał na sobie tylko czarne bokserki, przez co trochę się speszyłam.
-Co ty tutaj robisz? Zresztą nie obchodzi mnie to i nie gap się tak na mnie i tak nie masz u mnie szans, już kiedyś ci to powiedziałem.
Lekko z irytowana podniosłam się z łóżka i podeszłam do wyjścia z pokoju. Chłopak w tym czasie wciągnął na siebie czarne rurki i założył biały t-shirt, na nogi wsunął krótkie białe Converse i podszedł do mnie.
-Idziesz?
Ostrożnie i powoli zeszłam po drabinie i stałam pewnie na drewnianej podłodze.
Chłopak pojawił się u mojego boku po niespełna minucie i razem ruszyliśmy na dół do naszych przyjaciół.
Ten dom był naprawdę spory i miał wiele korytarz, więc byłam bardzo zadowolona, że zdecydowałam się zaczekać na mulata, bo pewnie samej nie udałoby mi się szybko znaleźć odpowiedniej drogi na dwór.
Na szczęście chłopak doskonale znał każdy zakątek tej posiadłości, więc już po chwili siedzieliśmy przy ognisku z resztą.
Ja usiadłam obok Nialla, który od razu otoczył mnie ramieniem i mocno przytulił i Harr'ego, który był bardzo zaangażowany w rozmowę z Douglsem.
Ogólnie wszyscy byli bardzo weseli i roześmiani.
Nagle Jesse i mój blondynek wyjęli gitary.
- No to co gram?
Wszyscy od razu zaczęli się szczerzyć i kłócić, która piosenka ma być pierwsza.
Chłopcy wybrali nieznany mi numer, zaproponowany przez Danielle .
Wszyscy zaczęliśmy śpiewać i klaskać.
- Mogę panią prosić? - Harry skłonił się przedemną i wyciągnął rękę.
- Ależ oczywiście!
Hazza zaczął się wygłupiać i skakać, obok nas szaleli Dan z Liamem i El z Lou, po drugiej stronie ogniska Douglas był osaczony przez Taylor i Alice, Eryka wskoczyła Zaynowi na plecy i zaczęła machać rękami.
Zabawa była naprawdę świetna,  tańczyłam  ze wszystkimi, oprócz Holly,  która siedziała cały czas przy stole i  oczywiście nie tańczyłam z Malikiem.
-Robimy przerwe - Jesse wstał i podszedł do Eryki, która chwilowo stała przy stole i piła swoje piwo.
-O tak ! Przerwa na jedzenie - ucieszył się Niall i pobiegł do rusztu,  na którym piekło się mięso.
-Jestem za !
-Zdecydowanie się zgadzam !
-Tak !
-Jedzenie!?
Chłopcy zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego, a dziewczyny się śmiały.
Dan i El zaczęły nakładać jedzenie, a Louis z Harry poszli po więcej piw.
Ja zdecydowałam się tylko na troszkę sałatki i piwo jabłkowe.
-Dylan ty juz nic nie chcesz?
-Nie mi wystarczy samo zielone - Niall skomentował to jedynie dziwnym spojrzeniem i poszliśmy razem usiąść przy ognisku.
Gdy skończyliśmy jeść chłopcy znów zaczęli grac, jednak tym razem tylko śpiewaliśmy i bujaliśmy się na boki.
Czas mijał naprawdę bardzo szybko, nim się obejrzalam, a było już po pierwszej, a wokół nas leżało pełno puszek po piwie.
Alice i Taylor chyba już nie powinny pić,  bo zaczęły mówić rzeczy bez kompletnego sensu, Eryka wydawała się trochę wstawiona, ale tak to chyba bylo w porządku.
Jeszcze raz rozejrzałam się po wszystkich i wstałam.
-Kochanie, gdzie idziesz?- Er spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.
-Do toalety, zaraz wracam.
-Zaynnie, idź z nią.
-Przestań,  poradzę sobie sama- zrobiłam krok do przodu i chyba jednak nie byłam tak trzeźwa, jak myślałam, bo lekko się zachwałam i gdyby nie Niall upadła bym na ziemię.
-Ja z nią pójdę - oznajmił blondynek.
-Nie, Zayn ma isc, co z zadaniem?
-Przestań młoda, nie mam sily na twoje głupie pomysły.
-Nie i kropka!  Masz iść.
Mulat spojrzał na mnie z politowaniem, ale wstał, bo prawdopodobnie nie miał zamiaru kłócić się z siostrą.
Ruszyłam ostrożnie  przed siebie, a chłopak mnie asekurował i delikatnie nakierowywał, gdzie mam iść.
-Na prawo jest łazienka,  nie przewróć się i się pospiesz - wydawał się być trochę mniej zirytowany niż zazwyczaj.
Grzecznie weszłam do łazienki i uświadomiłam sobie pewną rzecz...
-Zaaaaayn! - delikatnie krzyknęłam.
-Co chcesz, nie mów ze mam ci w czymś pomóc.
-Ja...- chłopak nacisnął klamkę - nie stój !
-To co ty chcesz?!
-No bo...nie mógłbyś mi przynieść z góry małego pudełeczka? Jest w mojej  walizce w bocznej przegrodzie.
-Nie możesz zrobić tego sama?
-Ale Zayn, proszę potrzebuje go teraz .
-To zaraz po niego pójdziesz. ...- nagle chyba zrozumiał o co mi chodziło - zaraz Ci je przyniosę.
Czekałam dosłownie trzy minuty i mulat był już z powrotem.
-Poczekaj juz ci je wrzucam- lekko uchylił drzwi i ukazała mi się jego ręka. Rzucił mi to o co go prosiłam i znów zamkną drzwi.
Po chwili ja się ogarnęłam i razem wracaliśmy do ogniska.
-Mogłaś od razu powiedzieć o co chodzi, a nie jakieś zgadywanki. Mam młodszą siostrę.
Nagle zrobiło mi się trochę głupio,  rzeczywiście mogłam od razu powiedzieć, chociaż to on tak się czepiał wszystkiego !
Chciałam zrobić na swoje miejsce, obok Horana, ale niestety obydwa były zajete i musiał usiąść miedzy Holly, która raczej nie pałała do mnie sympatią, a Zaynem, który był po prostu sobą.
Po około godzinie i czterech piwach więcej postanowiłam iść spać. Doskonale zdawałam sobie sprawę , że nie jestem trzeźwa, więc postanowiłam poprosić kogoś , żeby mnie doprowadził do domu.
Spojrzałam na Mailka.
- Zaaaaayn - delikatnie pociągnęłam go za rękaw.
-Co chcesz? -  chłopak odburknął, ale zauważył chyba ze nie jest za mną wszystko ok, bo gdy się odwrócił jego mina złagodniała - Co się stało?
-No bo...ja chcę już iść spać.
Chłopak pomógł mi wstać i tym razem dosłownie zaczął mnie prowadzić  do domu.
Wszystko było całkiem ok, dopóki nie doszliśmy do drabiny prowadzącej do naszego pokoju.
- Nie dasz rady wejść sama -mulat spojrzał na mnie z politowaniem - wskocz   mi na plecy.
- Co?   - zapytałam z rezerwą.
- Przestań udawać głupszą, niż jesteś naprawdę i się przymknij. Chcesz iść spać tutaj.
Ostrożnie weszłam mu na barana.
Na szczęście chłopak był silny i dał radę wchodzić i mocno mnie trzymać,  przez co prawie się nie bałam.  Na wszelki wypadek objęłam go jeszcze nogami.
Po chwili stałam juz w pokoju.
Szybko podeszłam do łóżka z zamiarem położenia się, jednak chłopak mnie powstrzymał.
- Nie sądzę,  że wygodnie bedzie ci się w tym spało. Spojrzałam na swoje ubranie.
Wzięłam jakiś męski t-shirt leżący na stoliku i nie fatygując się z pójściem do łazienki przebrałam się tam, gdzie stałam. Założyłam przez głowę bluzkę, zdjęłam stanik i spodnie i ponownie poszłam do łóżka.
Chłopak podszedł do mnie , żeby pewnie sprawdzić,  czy wszytko w porządku.
-Zayn- znów delikatnie wymówiłam jego imię, a on lekko pochylił się nade mną - ja wiem, że ty nie jesteś takim dupkiem, jakiego udajesz. Wiem, że jesteś kimś innym i ja chcę poznać tego kogoś.
***
Tralalalala! Jest rozdział, ogólnie rzecz biorąc to przepraszam, że tak długo. Wczoraj minął rok, od powstania tego bloga i chciałam to wstawić,  jednak mój telefon stwierdził,  że tego nie zrobi -,-
Także teraz pozdrawiam Was z lekcji angielskiego i miłego dnia . Komentujcie i dziękuję,  że byliście przez ten rok :D
Chciałam jeszcze zadedykowac ten rozdział mojej przyjaciółce, mam nadzieje, ze się ogarniesz (tak, tak do Ciebie mowie Nerdzie ! <3 )

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Happy birthday Zayn !

Bardzo Was przepraszam,  ale nie udałoby mi się na dzisiaj napisać nowego rozdziału, a nie chciałam wstawić 10 słów na krzyż.
Jednakże chciałam zaakcentować ten dzień.
Więc chcialam napisac, ze zycze Zaynowi   przed wszystkim jeszcze wiekszych sukcesów zawodowowych, zeby cieszył sie kazdym dniem na nowo, cudownych przyjaciół i dużo szczescia z Perri, nawet jeżeli jestem o Nia zazdrosna

And one more time, happy birthday Zayn and everything, whatever You will wished.

And of course the best wishes from my cat

wtorek, 6 stycznia 2015

My story 15




Szłam wzdłuż ścieżki prowadzącej coraz bardziej w głąb nieznanego mi lasu. Po drodze mijałam coraz to gęściej rosnące drzewa i krzaki. Sama nie wiem, gdzie dokładnie zmierzałam. W oddali zaczęłam zauważać niewielką polanę porośniętą kolorowymi kwiatami. Nagle usłyszałam za sobą jakiś hałas, odwróciłam się, jednak nie zauważyłam nic niepokojącego. Przyspieszyłam kroku czując narastający we mnie niepokój. Nagle coś wskoczyło mi na plecy.
 -Dyyyyylan ! Obudź się śpiochu! - usłyszałam wyjątkowo wysoki i lekko irytujący dźwięk. "Co!?"Nie bardzo wiedziałam o co chodzi... Znów poczułam jakiś ciężar na swoich plecach i kolejny wysoki irytujący głosik
-Księżniczko, bo zaraz użyjemy drastyczniejszych środków. Otworzyłam oczy i od razu uświadomiłam sobie, co się dzieje. Spałam sobie grzecznie, elegancko,  a piękny las był tylko moim snem. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam Taylor i Alice siedzące na moi plecach.
-O ! Spójrz Al, obudziła się.  Mówiłam że moja groźba podziała - powiedziała dumna z siebie blondynka.
 -Dziewczyny bardzo miło mi was widzieli ,  ale czy mogły byście być minimalnie ciszej, bo głowa mnie boli, a poza tym- spojrzałam na zegarek- dlaczego budzicie mnie o 6:14?
-Aj Dylan Dylan- Alice spojrzała na mnie z politowaniem- za godzinkę wyjeżdżamy !!! Powoli zaczęłam kojarzyć fakty.
-Jak to za godzinę !? Przecież się nie spakowałam jeszcze !
-No właśnie dlatego cie obudziłyśmy. Spadamy i niedługo widzimy się na dole- wstały i wyszły z pokoju. Ja czym prędzej podeszłam do szafy, wyciągnęła swój "wyjściowy dres" luźną bluzkę,  bieliznę i prawie pobiegłam do łazienki. Wzięłam błyskawiczny prysznic i wybiegłam do pokoju. Wyjęłam jedną z walizek i włożyłam kilka bluzek, parę sukienek, cztery pary długich spodni, trzy pary szortów i spódniczki. Na wierzch położyłam kilka par butów, a do osobnej kieszeni bieliznę. Narzuciłam na ramiona cienki, długi sweterek. Na nogi założyłam krótkie Converse i zeszłam ze swoimi rzeczami na dół. Wszystkie dziewczyny stały przy drzwiach ze swoimi bagażami.
-O ! Nasza księżniczka juz wstała - Alice i Taylor wyszczerzyły się do mnie.
-Odłóż tutaj swoje rzeczy i chodź z nami do kuchni- powiedziała Eryka. Położyłam swoją torbę na walizce i podążyłam za resztą. Zayn, Liam i Jesse siedzieli przy stole jedząc śniadanie. Niall grzebał w lodówce, wyjmował masę jedzenia i chował ją spowrotem do plecaka. Jednak to, co działo się na środku pomieszczenia było najdziwniejsze,  chociaż po miesiącu mieszkania w tym domu powinnam się przyzwyczaić, otóż na środku kuchni....stali Douglas, owinięty  ręcznikami papierowymi niczym mumia, Louis z durszlakiem na głowie i wielką drewnianą łyżką w ręku oraz Harry, który miał na polikach namalowane "indiańskie znaki", najprawdopodobniej dżemem i biegał niczym szaman wokół Bootha mrucząc pod nosem "zaklęcia".
-Nie przejmuj się nimi- odezwał się Liam -po prostu cieszą się na wyjazd. Usiadłam obok Jessa i nałożyłam sobie trochę jajecznicy. -Nie wierzę,  że chłopcy sami zrobili śniadanie  - spojrzałam po wszystkich w pomieszczeniu. -Oj oczywiście, że nie - Eleonora spojrzała na nich z politowaniem. Przez 10 siedzieliśmy i kończyliśmy śniadanie, a chłopcy w tym czasie doprowadzali kuchnie do porządku. Po kolejnych 10 minutach staliśmy wszyscy przed domem.
-Czyli jedziemy trzema samochodami?- zapytał Douglas.
-No tak. Autem Jessa, ja i Jesse, Taylor, Alice i Holly, i Liam z Danielle. Potem samochodem Lou on z El, Ty, Harry i Niall i w trzecim Zayn z Dylan.
-Coo!?- krzyknęliśmy razem z mulatem.
-Dlaczego ja niby mam z nią jechać!? - oburzał się brunet.
-Już nie pamiętacie wczorajszego zadania Dyl?- wyszczerzyła Er.
-A dlaczego przepraszam ja mam się męczyć,  przez jej głupie zadanie?!
-No już braciszku, spokojnie. Pamiętaj,  złość piękności szkodzi. Wszyscy wsiadać i jedziemy ! Podniosłam swoją walizkę i spojrzałam na chłopaka. On bez słowa, nawet na mnie nie patrząc wziął ją ode mnie i włożył do bagażnika swojego czarnego merca. Obszedł auto i otworzył dla mnie drzwi po lewej stronie. Wsiadłam, położyłam obok swoją torbę,  z ciągnęłam trampki i usiadłam po turecku. Zaraz potem Malik siedział już obok mnie i wyjeżdżaliśmy przez bramę. Myślałam, że będziemy jechali w ciszy, jednak już po chwili z głośników po płynęły pierwsze dźwięki The Fray. Przed nami jechał Douglas,  a za nami Jesse.
-Kurrrwa! - Zayn krzyknął tak głośno,  że aż się przestraszyłam.
-Coś się stało? - zapytałam z rezerwą.
-Nie, z reguły lubię sobie nagle zabluźnić. Wykręcił numer i zadzwonił gdzieś.
-Harry? - ach czyli to mój kuzyn był tym szczęściarzem - słuchaj muszę wrócić do domu. Tak zapomniałem czegoś.  Nie spokojnie, jeszcze żyje - zakładam,  że to akurat było o mnie. Po chwili rozłączył się i gwałtownie zawrócił. Trochę słabo,  bo jechaliśmy juz chyba ponad godzinę i teraz nagle mamy wracać. Spojrzałam na chłopaka.  Był naprawdę zdenerwowany, więc wolałam się nawet nie odzywać. Kolejną godzinę przejechaliśmy w ciszy, aż w końcu dojechaliśmy do domu.
-Przepraszam, -spojrzałam na niego, a on pokazał ręką,  żebym mówiła- idę do toalety,  wracam za chwilę. Weszłam do domu, który nie był zamknięty, bo i tak zawsze był tam ktoś ze służby,  chociaż nigdy się nikogo nie spotkało. Po niespełna 15 min wróciłam do chłopaka.
-Dłużej się nie dało !? Jakbyśmy nie byli wystarczająco spóźnieni !
-A przepraszam może to była moja wina!?- już nie wytrzymałam i też zaczęłam na niego krzyczeć.
- A może moja !? Ciekawe przez kogo zapomniałem walizki zabrać !?
-Aha, czyli to, że masz taką słabą pamięć to moja wina, tak!?
-Gdybyś mnie rano nie zdenerwowała, to na pewno bym niczego nie zapomniał ! Weszłam do samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Usiadłam w poprzedniej pozycji, a po chwili chłopak znów siedział obok mnie, jednak zamiast ruszyć odwrócił twarz w moją stronę.
-Jeżeli jeszcze raz - tym razem nie krzyczał, jego głos był niewiarygodnie niski i cichy- jeżeli jeszcze chociaż raz trzaśniesz drzwiami w tym samochodzie, to obiecuje Ci, że długo nie po żyjesz. Po tym lekko stresującym i groźnym monologu nareszcie ruszył. Jechaliśmy znów tą samą drogą. Niesamowicie bardzo mi się nudziło, kiedy nagle chłopak zatrzymał się na stacji benzynowej.
-Chcesz kawy? - zdziwiło mnie to pytanie, ale kawa to była jedna z tych rzeczy, bez których nie mogę żyć.
 -Tak po proszę,  najlepiej Macchiato z karmelem, bez cukru. Zniknął na chwilę, ale na szczęście szybko wrócił z dwoma kubkami. Podał mi jeden, a drugi odstawił do "trzymacza kubków" jak zwykłam je nazywać w dzieciństwie .
-A tak właściwie - chciałam w końcu przerwać tą przerwę,  bo naprawdę umierałam z nudów- gdzie dokładnie jedziemy?
-Niedaleko Senne, w Kornwalii. Śliczne miejsce. -
 Wiem, byłam w Kornwalii, moja siostra uwielbia tam jeździć.
-Masz siostrę?
-Tak, Emma ma 5 lat, jest niesamowicie inteligentna ! Naprawdę dużo rozumie jak na swój wiek.
-Też mam młodsze siostry.
-No tak, Eryka.
-Tak...moja kochana młodsza siostrzyczka.
 -Oj mówisz z ironią, ale przecież wiem, że bardzo się kochacie.
-Tak, to prawda, Eryka jest naprawdę wyjątkowa i zrobiłbym dla niej wszystko.
-Hm...to świetnie mieć takiego brata. Zayn, czy my...czy my właśnie normalnie rozmawiamy ?
 -Hahaha, wychodzi na to, że tak.- znów mogłam usłyszeć jego śliczny śmiech. Stwierdziłam, że milej będzie nam się jechało z muzyką,  więc otworzyłam schowek i znalazłam ich płytę.
-Serio? - zaczęłam się śmiać
-No co chcesz? Lubię czasem posłuchać dobrej muzyki - udawał poważnego.
-No dobrze dobrze- włączyłam live while we're young i zaczęliśmy śpiewać To była naprawdę świetna zabawa i bardzo cieszyłam się,  że mogłam go takiego poznać. Droga mijała nam bardzo szybko. Nie spostrzegliśmy się,  a Eryka zadzwoniła,  że są już na miejscu, co oznaczało , że zostało nam jeszcze ok dwóch godzin drogi.
-Wiem już,  że jedziemy do Kornwalii, ale co to za domek?
-To jest...jakby prezent dla Eryki z okazji ukończenia szkoły,  wcześniej należał do jej matki. -Rozumiem. Następną godzinę drogi przejechaliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nagle zadzwonił telefon chłopaka. Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie jakiejś blondynki i podpis "Perri". Mulat też to zobaczył i spiął lekko mięśnie.
-Zayn, chyba powinieneś odebrać, nie przejmuj się mną, nie będziesz mi przeszkadzało, jeżeli chwilę porozmawiasz przez telefon.
-Po pierwsze nie mów mi, co powinienem, a czego nie powinienem robić- ton chłopaka błyskawicznie się zmienił, teraz już nie był sympatycznym Zaynem, tylko spowrotem "Dupkiem"- po drugie uwierz mi, że to, czy tobie coś przeszkadza, czy nie, to ostatnia rzecz, jaka mnie interesuje- auć, to bolało.
-Jejku, przepraszam. Nie chciałam cie urazić. I w ten właśnie sposób zniszczył się nasz chwilowy "rozejm". Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Stwierdziłam,  że przecież nie ma sensu się odzywać, bo i tak zacznie się wydzierać bez powodu. Szkoda, przez ten czas, kiedy mogliśmy normalnie porozmawiać wydawał się naprawdę w porządku. Dowiedziałam się, że lubi szkicować i ogólnie interesuje się sztuką. Podobnie do mnie grał na fortepianie. Miałam wrażenie,  że przez cały ten czas, jak się tak kłóciliśmy był kimś innym.  Pamiętam przecież,  jaki kochany jest dla Eryki, albo jakim świetnym przyjacielem jest dla chłopaków.  Niall opowiadał mi kiedyś, jak podobała mu się jakaś dziewczyna,  ale bał się do niej zagadać, a Zayn pomógł mu się z nią umówić,  potem ona go wystawiła, a mulat przyszedł do niego z ogromną torbą żelków i rozmawiali całą noc. Wtedy wydawało mi się to kompletnie abstrakcyjne, ale teraz zaczynam wierzyć,   że on jest naprawdę fajnym gościem. Szkoda tylko, że ukrywa się przede mną pod maską idioty. Może jego ulubione miejsce z dzieciństwa pomoże mi go dokładnie odkryć, a bo o tym chyba nie wspomniałam. W miejscu do którego jedziemy chłopak spędzał wakacje, kiedy był mały i z jego opowiadań wywnioskowałam, iż uwielbiał tu przyjeżdżać. Nagle samochód się zatrzymał, a ja zobaczyłam przed nami prześliczny drewniany domek. Szybko wysiadłam i zostałam przytulna przez mojego kochanego blondynka, który akurat wyszedł przez frontowe drzwi.
-Dylan ! Zayn ! Nareszcie jesteście ! Zaczynaliśmy się powoli martwić,  długo wam zeszło. Po chwili wyszła reszta i Holly od razu pobiegła do mulata.
-Zayn! Martwiłam się!  Tak długo was nie było. Chłopak zgrabnie wywinął się z jej uścisku i podszedł do bagażnika. Po chwili nasze walizki stały obok samochodu.
-Niall stary, w którym jesteśmy pokoju ?-zapytał Malik.
-Um..Zayn słuchaj,  bo jest taka sprawa... - zaczął Horan.
-Zaynnie, czy ja po raz kolejny muszę przypominać ci o zadaniu? - Eryka pojawiła się nagle i jakby znikąd.
-Nie no,  teraz to wy sobie chyba żartujecie?!- chłopak znowu chyba naprawdę się zdenerwował.
-No już skarbie nie denerwuj się. Śpicie w tym pokoju na samej górze.
-To jest kolejny żart,  przecież ona - wskazał lekceważąco ma mnie - zabije siebie i kogoś przy okazji wchodząc po tych schodach.
-Hm....o tym nie pomyślałam, ale już trudno, najwyżej będziesz ją ratował- blondynka wzruszyła ramionami - nie marudź, tylko idźcie się rozpakować i ogarnąć,  zaraz rozpalamy pierwsze ognisko ! - wykrzyknęła uradowana.
-Chodź młoda - Harry wzięła moją walizkę i ruszył ku domowi. Szybko podążyłam za nim.
-Wiesz, że to nie jest dobry pomysł,  prawda ? - spojrzałam na kuzyna,  a ten tylko wzruszył ramionami.
-Też mi się tak wydaje, ale jak Eryka wpadnie na jakiś pomysł,  to ciężko ją od niego odwieść, może po prostu spróbujcie się nie po zabijać - powiedział zrezygnowanym tonem. Po chwili zrozumiałam, co mulat miał na myśli,  mówiąc że się zabije. Przed nami stały strome drewniane schody i wszystko wskazywało na to, że muszę po nich wejść.
-Nie bój się,  idź pierwsza i w razie czego cię złapie - zapewnił mnie chłopak. Ostrożnie, krok po kroku weszłam na górę i znalazłam się na poddaszu. Tu było...po prostu niesamowicie ! Pokój jakby wyjęty z bajki. Przede mną stała duża drewniana szafa, po lewej stronie zauważyłam drzwi, zapewne prowadzą do łazienki. Po prawej stronie od szafy były uff....na szczęście dwa łóżka.  Znajdowała się tutaj tez komoda, mała ława,  kanapa, fotel i drzwi na balkon. Podeszłam do nich i otworzyłam na oścież. Wychodząc na taras zaczęłam zachwycać się widokami. Były wprost nieziemskie. Mimo że na dworze było już ciemno
Zobaczyłam spokojne morze. Ogólnie domek znajdował się przy plaży u był z trzech stron otoczony lasem. Widok nawet teraz zapierał mi dech w piersiach, nie mogę się doczekać,  co ujrzę jutro, gdy będzie jasno ! Na chwilę zapomniałam o wszystkim, wróciłam do pokoju, gdzie na jednym łóżku siedział Malik i niestety sprowadził mnie na ziemię.
-Idź się ogarnąć,  bo wprost marzę o prysznicu i chciałbym mieć już łazienkę dla siebie.
-Proszę,  idź pierwszy, ja mogę poczekać.
-Nie idź, ja idę jeszcze zapalić,  a zresztą nie muszę ci się tłumaczyć. Wzięłam z walizki, którą Hazza zostawił na łóżku, wyjęłam czystą bieliznę i czym prędzej zniknęłam za drzwiami łazienki. Zamknęłam się w kabinie prysznicowej i wzięłam orzeźwiający prysznic. Wyszłam wytarłam się w puszysty ręcznik,  założyłam bieliznę i wtedy uświadomiłam sobie, że nie wzięłam reszty ubrań. Szczelnie owinęłam się mokrym ręcznikiem i weszłam spowrotem do pokoju. Chłopak siedział na kanapie i robił coś na telefonie, gdy usłyszał dźwięk otwierającego się zamka spojrzał na mnie, po chwili na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech i lekko podniósł prawą brew.
-Na nic nie licz, po prostu nie wzięłam reszty ubrań- starałam się, żeby zabrzmiało to ironicznie. On szybko wstał, wziął coś z łóżka i szybko zamknęły się za nim drzwi łazienki. Ja w tym czasie podeszłam do walizki i wyjęła zwykle jeansy i pudrowo-różową koszule z podwijanymi rękawami 3 / 4. Po chwili stałam już ubrana i postanowiłam jeszcze na chwilę wyjść na balkon. Tym razem oprócz dobrze wyczuwalnej nocnej bryzy morza wyczułam zapach papierosów,  wciąż nie mogłam się w pełni do niego przyzwyczaić,  ale już mi przynajmniej nie przeszkadzał, tak jak na początku. Po paru minutach weszłam spowrotem do pomieszczenia. Włożyłam na nogi krótkie Converse i usiadłam na łóżku w celu poczekania na bruneta.

 ***
Nareście jest ! Naprawdę przepraszam, ze tak długo to trwało, ale nie miałam czasu na nic, kompletnie.

Nie wiem, co mam tutaj nawet napisać, jestem tak bardzo zmęczona. Mam nadzieję, iż wybaczycie mi ten poślizg i że spodoba Wam się ten nowy i dłuugi rozdział.
Przyjemnego owego roku i ogólnie ! ;)