wtorek, 15 września 2015

My story 19

-Dyluś chodź do nas ! - Eryka przykleiła się do moich pleców, gdy tylko do nich podpłynęłam. Wydawało się, że nikt nie widział, co zrobiłam przed chwilą, z czego byłam bardzo zadowolona. Szczerze mówiąc naprawdę nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam, może to po prostu taki impuls ?
-Dylka, co ty taka zamyślona? - Taylor i Alice zaczęły chlapać mnie wodą z dwóch stron, przez co Er zeszła już z moich pleców i "wdrapała" się na Jessa, a ja żeby uciec przed bliźniaczkami podpłynęłam do Nialla i się do niego przytuliłam.
-Co się stało mała? - zapytał blondynek tak, żebym tylko ja słyszałam.
-Nicz - pokręciłam głową.
-Pogadamy potem - chłopak bardzo delikatnie pocałował mnie w czoło.
-Ey wy, gołąbeczki ! - Lou wskoczył na blondynka, przez co po raz kolejny cała zanużyłam się w wodzie.
-Louis, daj im spokój, miło widzieć, że nasz mały Horanek nareszcie sobie kogoś znalazł - Oj tym tekstem, to Danielle mnie zdziwiła.
-Co? Nie ! - od razy zaczęłam zaprzeczać - my nic nie ! My się tylko przyjaźnimy ! - wszyscy popatrzyli na nas podejrzliwym wzrokiem - naprawdę - uśmiechnęłam się szczerze.
-Mam nadzieje - powiedział bardzo poważnie mój kuzyn - bo myślałem, że będę musiał przeprowadzić z wami bardzo poważną rozmowę o pszczółkach i motylkach - i nagle wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Oj tak Harry, ty zdecydowanie jesteś najlepszą osobą, do takich rzeczy - zażartowała Eleaonor, przez co znów się zaśmialiśmy.
-A tak w ogóle - pierwszy raz odezwała się Holly - gdzie jest Zayn? - spojrzała na mnie nieprzyjemnym wzrokiem, to pytanie chyba nie było skierowane do mnie ...
- A właśnie - rozejrzała się Eryka - Dyluś,  wiesz gdzie on znowu poszedł ?
-Ja...nie mam pojęcia - odpowiedziałam szczerze.
-Pewnie wrócił do domu, żeby naprawić fryzurę, którą doszczętnie zniszczyłaś - zaśmiał się Douglas, a wszyscy mu zawtórowali - A właśnie, co to się stało, że naszą księżniczka, znaczy jej zastępczyni - szturchnął żartobliwie naburnuszoną Holly, na co bliźniaczki się zaśmiały - weszła do wody ? - posłał mi pytając spojrzenie.
-Ja...właściwie to był wypadek - zaśmiałam się - bo chciał mnie wrzucić, a wpadliśmy oboje, na szczęście nie było głęboko.
-Wydaje mi się, że nareszcie zaczęliście się dogadywać - uśmiechnął się Liam, na co ja się lekko, ale mam nadzieje, ze nie widocznie zarumieniłam.
-Można powiedzieć, że chwilowe zawieszenie broni - odparłam niepewnie.
-Dobra dzieciaki ! - Louis nagle jakby ożył - pływanie pływaniem, ale ja to bym pomyślał o jakimś obiedzie !
-Oj, nareszcie ktoś mądrze mówi - Niall od razu się rozbudził.
Po chwili wszyscy byliśmy już na brzegu i wycieraliśmy się ręcznikami.
-To, kto jedzie do sklepu ? - zapytał Jesse.
-Ja z Dylan mogę - zaoferował się Horan, szczerze mówiąc nie miałam nic przeciwko temu.
-Dla mnie ok - spojrzałam na wszystkich - tylko musicie mi powiedzieć, co kupić.
-Idziecie się ogarnąć, a ja wam w tym czasie przygotuje listę - zasugerował panna Peazar i wszyscy ruszyliśmy do domku.
-Em, Niall - pociągnęłam blondyna lekko za rękaw - mogłabym się wykąpać u ciebie ? Wiesz ja - nie wiedziałam, jak mam mu to powiedzieć - nie bardzo chce się spotkać z Zaynem w pokoju.
-Oczywiście, to nie problem, ale myślałem, że między wami juz ok.
-Wszystko ci wytłumaczę, jak będziemy sami.
Gdy wchodziłam schodami na najwyższe piętro budynku mialam nadzieje, że mój współlokator postanowił być wszędzie, tylko nie w naszym pokoju.
Niestety, jak to mówią, nadzieja matką głupich, gdy tylko weszłam zobaczyłam mulata stojącego na balkonie w samych szortach i z fajką w ustach. Najciszej, jak tylko potrafiłam podeszłam do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze ciuchy, ale oczywiście odwracając się wpadłam na wystającą walizkę. Nie było możliwości, żeby Malik mnie nie usłyszał, to też po sekundzie usłyszałam dźwięk otwierania drzwi i zobaczyłam, jak wchodzi do pomieszczenia.
-Dylan..- zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończy,  bo szybko wstałam i czym prędzej uciekłam z pokoju.
Bałam się, co chciał mi powiedzieć, nie widziałam wyrazu jego twarzy, ale głos brzmiał raczej neutralnie, więc może mam jeszcze jakieś szanse na przeżycie, pomyślałam.
Weszłam do pokoju Nialla, akurat blondynek wychodził z łazienki.
-Jest cała twoja - wskazał na drzwi pomieszczenia, które sekundę wcześniej opuścił.
Weszłam,  wzięłam szybki prysznic i po niespełna 25 minutach wyszłam ubrana w  ciemno zielone szorty i czarny top.
-Gotowa ?
-Oczywiście - wyszliśmy trzymając się za ręce i nucąc jakąś chwytliwą melodyjke.
W progu kuchni przywitała nas Danielle z kartką.
-Tutaj jest wszystko, tylko jeszcze Zayn prosił, żebyście mu kupili papierosy, ale nie wiem jakie, więc zapytajcie.
-Dylan, przepraszam - Horanek zaczął przeszukiwać kieszenie - zapomniałem karty, idz po kluczyki, a ja za minutę jestem.
Weszłam do salonu i ujrzałam Louisa, Zayna i Douglasa siedzący na kanapie.
-Em, Danielle mowiła, że prosiłeś o fajki, ale nie wiedziała dokładnie, jakie - powiedziałam do mulata, nie patrząc na jego twarz.
- Mallboro Gold, chcesz auto? - Nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Ja...nie, dziękuję, właściwie to chciałam poprosić Lou, żeby pożyczył mi swoje - spojrzałam na Tomo.
-Jasne bierz, tylko mi go nie zarysuj, bo dopiero co go od blacharza odebrałem - mrugnął do mnie i rzucił mi kluczyki od swojego Range .
-Dzięki - posłałam mu szeroki uśmiech i nie patrząc na Malika wyszłam z pomieszczenia.
****
-Niall przestań ! - nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Mój ukochany blondynek pakował do koszyka praktycznie wszystko: żelki, czekoladę, ciastka, cukierki - wystarczy tych słodyczy !
-Dylan, spokojnie, to wszystko będzie nam potrzebne- mówił bardzo opanowanym głosem,  udając fachowca w tych sprawach.
-Tak? A po co nam przepraszam deserki owocowe dla NIEMOWLĄT? - podkreśliłam ostatnie słowo podnosząc mały słoiczek do góry.
-Tojestbardzodobre- powiedział cicho i niewyraźnie.
-Niall, a co tu robią 4 różne żele do włosów i 2 pianki? - Nie miałam już do niego siły, myślałam że moja mama jest zakupocholiczką, ale on przebija wszystko - tego chyba nie zjesz? - spytałam zrezygnowana.
-Dylan, moja mała,  słodka Dylan - objął mnie ramieniem i wyjął z tylnej kieszeni spodni kartkę - Tutaj masz napisane : żel do włosów dla Zayna, Louisa,Douglasa i Liama. Pianka dla Harrego i dla mnie, och Jesse jeszcze prosił o lakier do włosów musimy wrócić.
Podeszlismy do stoiska z kosmetykami do włosów i blondynek zaczął szukać ulubionego lakieru Spencera.
-Eleaonor mowiła chyba coś jeszcze o szamponie, wezmę im jakiś,  ten chyba będzie dobry - myślałam, że wybuchnę śmiechem. Pół koszyka było załadowane kosmetykami dla chłopców, a dla dziewczyn wziął pierwszy lepszy szampon.
Dalej poszliśmy na stoisko z owocami i wzięliśmy mnóstwo różnych kolorowych owocków.
-Wydaje mi się,  że wszystko mamy - spojrzałam na pełny kosz.
-Jeszcze makaron, budyń i zielona herbata dla Taylor.
Gdy podeszliśmy do półki z makaronem niestety zdałam sobie sprawę,że ten, który my chcemy leży na najwyższej półce i nie byłam wstanie go sięgnąć.
Nagle poczułam, że odrywam się od ziemi, Niall podszedł do mnie od tyłu i wziął mnie na barana, żebym mogła sięgnąć, to co potrzebuje, kiedy to zrobiłam myślałam, że mnie puści,  niestety stwierdził, że pójdziemy tak do następnego stoiska.
Ludzie patrzyli na nas dziwnym wzrokiem, ale nikt się nie odezwał.
Zapakowalismy jeszcze kilka kisieli i budyniów, herbatę i puszkę kawy.
-Poproszę jeszcze paczkę Mallboro - powiedziałam,  kiedy podeszliśmy do kasy.
Niall dziwnie na mnie spojrzał, zresztą tak samo, jak kasjerka, ale wciąż siedziałam na blondynie, więc to akurat nie było nic nadzwyczajnego.
-Jakie Mallboro? - Dziewczyna spojrzała na mnie, bez zbędnych komentarzy.
-Yy...-po patrzyłam na półkę z fajkami - chyba...coś z pierwiastkami - włączył się mój chemiczny zmysł, jednak chyba tyko ja wiedziałam, o co mi chodzi.
-Wiec jakie?  - brunetka przy kasie, już chyba nie miała do nad sily po tym, jak Niall zapytał jej, co sądzi o ciastkach czekoladowo miętowych z orzechami i dlaczego ich tutaj nie sprzedają.
Szybko jeszcze raz spojrzałam na wszystkie wystawione papierosy.
-Poproszę Mallboro Gold i Mallboro Silver Blue - stwierdziłam, że najlepiej wziąć dwa różne, niż przez pomyłkę wziąć źle.
*****
Oto i jest nowy rozdział, napisany miesiąc temu na pięknej cieplutkiej plaży 💙💙
Jednak zważywszy na ilość komentarzy nie miałam jakoś ochoty go wstawiać.
Teraz pozdrawiam Was z lekcji historii.
Mam napisane jeszcze 2 rozdziały i obiecuje, że jeżeli będzie więcej komentarzy, to i rozdział pojawi się szybciej.
Miłej szkoły i żebyście nie zaczęli od jedynek ;)

czwartek, 27 sierpnia 2015

My story 20 (!!!)

-Co zrobiłaś ? - blondyn był....Lekko zdziwiony,gdy opowiedziałam mu o zajściu w wodzie.
-Ja nie wiem, dlaczego to zrobiłam. To było głupie i niepotrzebne.
-Dylan spokojnie, jestem po prostu zaskoczony. Nigdy mi nic takiego o nim nie mówiłaś, więc nie pomyślałbym, że ty coś ten do niego.
-Co?! Nie, właśnie to jest dziwne, ja nigdy nie myślałam o Zaynie w ten sposób, ja chciałam tylko mieć z nim normalne kontakty, jak Taylor, czy Alice, no może bez tych żartów - na samo wspomnienie, jak poprzedniego dnia bliźniaczki podmieniły jego żel pod prysznic z farbą do włosów, przez co chłopak dzisiejszy poranek spędził cały w wannie szortując się, chociaż i tak cały czas w słońcu były widoczne niebieskie smugi na jego skórze. Nie wiem dlaczego, ale zaraz po Holy był ich ulubionym obiektem żartów.
-Ja lubię z nim rozmawiać, ale jak z Liamem, czy Louisem, nigdy nie pomyślałam o nim innaczej, niż o koledze.
-Ale jednak go pocałowałaś i nie chcesz teraz z nim porozmawiać, nie mogę zrozumieć dlaczego.
-Ja wstydzę się chyba, nigdy nie miałam takiej sytuacji. Już wystarczająco mnie nie lubi i mi dokucza, a teraz jeszcze pomyśli, że nie wiem, zakochałam się w nim i mnie wyśmieje.
-A zależy ci na jego opinii? - zapytał z podniesioną brwią.
-Niall ! - wykrzyknęłam rozpaczliwie - Przestań!  Wiesz, że mi zależy, ale nie w ten sposób !
-No już mój Daktylku, spokojnie. On jest naprawdę bardzo w porządku, nie wiem,dlaczego wy się tak nie lubicie, ale jestem pewien, że nie będzie się z ciebie śmiał przez coś takiego. Zayn sporo już przeszedł i może i potrafi być nie miły,  ale nigdy nie jest przykry dla nikogo.
-Ja wiem, opowiadałam ci przecież, jak rozmawialam z nim jadąc tutaj, albo jak ty mi opowiadałeś, jak cię wspierał. Nawet dzisiaj przecież chciał mi pożyczyć auto.
-Co? - blondyn zapytał bardzo zdezorientowany.
-No, jak pytalam, jakie chce fajki, to mi odpowiedział i spytał, czy chcę wziąć jego samochód.
-Dylan, on praktycznie nikomu nie pozwala prowadzić swojego SLS,  czasem chłopaką, chociaż mnie nigdy nie dał.
-Niall, ty nie masz prawka - roześmiałam się .
-Ale i tak poczułem się pominięty - blondasek zrobił bardzo smutną minke.
-Dobrze, jeżeli chcesz pójdę do niego i zapytam, czy pozwoliłby ci prowadzić swojego Merca.
-Zrobiłabyś to? - zapytał szeroko otwierając oczy pełne nadzieji.
-Niall, jesteś niemożliwy - wybuchnęliśmy śmiechem i po chwili zatrzymałam się przed domem.
Horan poszedł po chłopaków, żeby nam pomogli, a ja zaparkowałam na miejscu Lou.
Po chwili z domku wyszli Niall, Douglas, Zayn, Harry i Jesse, każdy wziął po dwie wielkie torby i razem ruszyliśmy do domu.
-Kupiliście żel do włosów?
-A moją piankę?
-Pamiętaliście o lakierze ?
-Zapomniałem napisać wam o mojej odżywcze, Niall pomyślałeś o niej? I macie fajki?
Gdy weszliśmy do domu nie było lepiej.
-O jesteście ! Kupiliście mi mango?
-I pomarańcze ?
-I grejpfruta? A avokado?
-Dyluś pamiętałaś o moich marchewkach?
-STOP ! - już nie wytrzymałam. - Douglas, mamy twój żel, Harry, pamiętaliśmy o piance, Jesse mamy lakier, ale inny kolor, bo nie było fioletowego, Zayn, tak, widziałam  że ci się kończy i kupiłam nową - Oczywiście na mulata spojrzałam tylko przelotnie - dalej, Taylor i Alice, mamy wszytkiego owoce, o jakie prosiłyście, w tym zielone grejpfruty, dla Holy, a dla ciebie Louis mam całą torbę małych marchewek i bardzo dziękuję za samochód - uśmiechnęłam się uroczo - oprócz tych wszystkich rzeczy kupilismy inne jedzenie i robimy na obiad spaghetti.
Kiedy wszyscy wyrazili entuzjazm poszłam do pokoju w celu założenia swetra, bo zrobiło mi się zimno.
Gdy w końcu wdrapałam się na mój strych weszłam jeszcze tylko do łazienki, wychodząc zauważyłam mulata siedzącego na jednym z foteli.
-Możemy w końcu porozmawiać ? - patrzył na mnie wyczekująco.
-Em..ja...Zayn, mam twoje papierosy- uśmiechnęłam się delikatnie - tylko nie pamiętałam dokładnie jakie, więc proszę 2 paczki - wyciągnęłam papierosy z torby i podałam Malikowi, który złapał mnie delikatnie za nadgarstek.
-Dylan...
-Zayn - przerwalam mu - przepraszam ja przyszlam tylko po sweter i idę na dół zrobić obiad - patrzyłam wszędzie,  tylko nie na niego.
-Przestań ! - nie podniósł głosu, chociaż brzmiał bardzo mocno - możesz w końcu. ..
-Musze iść - znów nie pozwoliłam mu dokończyć i szybko wywinęłam się z jego uścisku i szybko uciekłam na z pokoju, usłyszałam jeszcze tylko stłumiony głos chłopak
-Dzięki za fajki, dobre wybrałaś - teraz brzmiał dziwnie miło.
Ostrożnie zbiegłam na dół i zabrałam się za robienie makaronu.
Oczywiście jak to w domu z moim ukochanymi chłopcami nic nie mogła być zwyczajne, nawet przygotowywanie pasty.
Nagle Harry wbiegł do kuchni i zaczął śpiewać po włosku, z tego co zrozumiałam było tam coś o pomidorach, a zaraz za nim Louis.
-Moja droga Dylan, otóż od dzisiaj jestem naszym domowym mistrzem kuchni i to ja będę oceniał jedzenie - oznajmił.
-Lou, ale ty nawet nie potrafisz odróżnić pomarańczy od mandarynki - spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Ciii, ja już wszystko wiem i uznałem, że każde danie od dzisiaj ma być podawane z marchewkami. Spaghetti marchewkowe, marchewki marynowane, marchewki zapiekane z ziołami i marchewkowe ciasto codziennie - mówiąc to wymachiwał rękami dookoła.
-Nieee ! Koniec z tyranią! - nagle Harry zmienił się z włoskiego wirtuoza w...obrońcę ludu ? I skoczył na Tommilsona! - Koniec z twoimi żądami ! Uwolnie moich ludzi od marchewek!
I w ten oto sposób w czasie, kiedy ja mieszałam sos paprykowy chłopcy plus jeszcze Liam, Douglas, bliźniaczki i Zayn ( tak, naprawdę się zdziwiłam, że po raz kolejny się z nami bawi) walczyli na...długie ogórki, bagietki i marchewki skacząc po całej kuchni.
Problemy zaczęły się dopiero kiedy do pomieszczenia weszła Holy i ktoś (tak, to była Taylor) rzucił na jej głowę garść makaronu.
-Fuuj ! Zabierzcie to ! - krzyczała, jednak nie wiele to dało, bo Alice stwierdziła, że Prince będzie zakałaniczką jej grupy , czyli  zwolenników marchewek.
Jednak grupa "buntownikow" nie pozostała dłużne i chcieli związać Liam pastą, jednak była ona za krótka i zdecydowanie się do tego nie nadawał.
Stwierdziłam wtedy, że jeżeli chce uratować cokolwiek zdalnego do jedzenia powinnam ich uspokoić.
-Przestańcie - podniosłam głos, jednak byłam tak rozbawiona tańcem Douga i Zayna wokół Payna, że nie byłam w stanie. Wszyscy, jak na komendę spojrzeli na mnie - jeżeli zaraz nie przestaniecie nie dam rady przygotować jedzenia.
Wiedziałam, że dla wiecznie głodnych chłopców to będzie najgorsza groźba.
I tak jak myślałam nagle zaczęli wszystko odkładać.
-Nie Dylan !
-No co ty?!
-Już odkładamy !
Krzyczeli jeden przez drugiego.
***
Obiad zjedliśmy całkiem spokojnie, pomijając to, że wcześniej chłopcy zaśpiewali serenadę na mą cześć, za to, że jednak udało mi się ugotować jedzenie.
Resztę dnia spędziliśmy w podgrupach, bliźniaczki z Douglsem grali na konsoli, Harry i Louis budowali szałas, Liam z Danielle i Eleaonor poszli najpierw na plażę, a potem oglądali film, Zayn "zaginął" w lesie, Holy chciała iść za nim, jednak wydaje mi się, że mulat nieprzyjemnie ją spławił, bo w końcu przyłączyła się do Tay, Al i Douga z dość przybitą miną, a ja z Niallem wyszliśmy przed dom, gdzie na dużej bujnej ławce blondynek uczył mnie grać na gitarze.
-Hej ! To nie jest takie trudne ! - ucieszyłam się, kiedy udało mi się zagrać akord barowy, z którym zawsze miałam problem.
-Mówiłem, że ci się uda? Jeżeli znasz zwykle akordy i potrafisz je grać, to barowych tez szybko się nauczysz - powiedział z uśmiechem - A teraz zagraj mi coś co potrafisz.
-Ale Niall, ja nie potrafię grać na gitarze.
-Zarówno ja, jak i ty wiem, że potrafisz, wiec mi się teraz pochwal.
Wzięłam gitarę i zaczęłam grać jedną z moi ulubionych piosenek Eda Sheerana "Lego house"
-We gonna pick up the peaces and bulding lego house - zaczęłam nawet cicho śpiewać, a po chwili dołączył do mnie Horanek.
-Jejku Dylan ! Ty grasz świetnie ! A jak śpiewasz ! Dlaczego mi wcześniej o tym nie mówiłaś ?
Już chciałam odpowiedzieć, kiedy nagle zza drzew wyszedł Zayn.
-Hej stary ! - krzyknął blondynek - Chcesz się do nas przyłączyć ? Dylka jest naprawdę niesamowita !
Myślałam w tamtej chwili, że go udusze. Brakowało nam tylko mulata przed którym uciekam pół dnia.
-Dzięki za zaproszenie, ale chyba - tu lekko na mnie spojrzał - trzy osoby na tej ławce to za dużo - i szybko pomkną do domu.
***
I hope You'll enjoyed this

sobota, 15 sierpnia 2015

My story 18

Około południa wszyscy postanowiliśmy iść na plażę,  która znajdowała się zaledwie 100 m od domku.
Od porannej "wymiany zdań" nie zmieniłam z Zaynem ani słowa.
Myślałam co bym mogła zrobić, żeby znów z nim porozmawiać, ale tak normalnie. Za każdym razem gdy wracałam myślami do naszej rozmowy z samochodu wydawało mi się,  że to sen.
-Dyluś, idziesz pływać, czy zostajesz na plaży z Zaynem? - dobiegł mnie głos Nialla.
-Ekhm...tak - nie bardzo wiedziałam o co mnie wogole spytano.
-Chyba moja księżniczka odleciała trochę - blondynek spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem - pytałem czy idziesz do wody, czy zostajesz ?
-A, Um przepraszam,  zamyslilam się. Ja na razie chyba zostane - szczerze mówiąc nie bardzo miałam ochotę iść popływać.
Rozłożyłam sobie różowy kocyk, wyjęłam z przenośnej lodówki butelkę wody, zdjęłam sukienkę i w moim pięknym białym kostiumie położyłam się w słońcu.
Leżałam ok 20 minut i postanowiłam na chwilę się podnieść. Obok mnie leżał na brzuchu mulat z słuchawkami w uszach i z zamkniętymi oczami. Cała reszta pływał w jeziorze .
Nagle wpadłam na...śmieszny pomysł.
Wyjęłam z lodówki zimną wodę i wylalam ją na plecy Malika.
-A aaa. ..! Co kur... - chłopak szybko się podniósł i wyjął słuchawki z uszu. Spojrzał na mnie,potem na butelkę - Ty...ty... ! - wskazał na mnie palcem i juz po chwili gonił mnie po plaży.
Nie bardzo wiedziałam gdzie mam biec,  więc zawróciłam i pobiegłam na ścieżkę prowadzącą do domu. Juz prawie dobiegłam do drzwi, kiedy nagle poczułam, jak łapie mnie w pasie i podnosi. Przerzucil mnie sobie przez ramię i zaczął iść w kierunku wody.
- Teraz zobaczysz.
-Ale.. Zayn..Hahaha- mowilam przez smiech - Nie proszę postaw mnie - nie mogłam przestac się śmiać .
Stal już na samym końcu pomostu i chciał mnie wrzucić, jednak złapałam się jego nadgarstka i razem wpadliśmy do wody.
Dopiero po chwili, gdy zobaczyłam,  że chłopak macha wszystkimi kończynami uświadomiłam sobie, co zrobiłam.
Juz chciałam szybko do niego płynąć,  gdy delikatnie stopą zachaczyłam o dno.
Podpłynęłam do mulata, który od razu się mnie złapał i udawałam przerażoną.
-Tak bardzo cię przepraszam ! - spojrzałam w jego czekoladowe oczka - Zayn, nawet nie wiem, co mam powiedzieć - wciąż udawałam skruchę i przerażenie - może...po prostu stan na nogach - odepchnęłam od siebie jego ręce i stanęłam na wyprostowanych nogach z bananem na twarzy, woda sięgała mi ledwie obojczykow, a Malik był odemnie sporo wyższy,  więc gdy tylko się uspokoił i staną pod wodą był trochę więcej niż do połowy.
-Myślisz,  że to śmieszne Sparks ?- zapytał zdenerwowany brunet. Nie widziałam tylko,  czy udaje, czy jest naprawdę zły, ale postanowiłam zaryzykować.
- Oj przestań już ! Cały czas próbujesz mnie nie wiem, przestraszyć, czy pokazać, jaki to jesteś zły ! Wyluzuj ! Owszem jesteś irytujący i mam cię często dosyć, ale wiem, że jesteś tez w porządku, więc się ogarnij i przestań zgrywać niewiadomo kogo, bo już to naprawdę nie robi na mnie wrażenia !
-Mam wyluzować? - zapytał podnosząc jedną brew do góry.
-Mhm, to nie takie tru...- Nie zdążyłam dokończyć, bo Zayn rzucił się na mnie i wciągnął pod wodę.
Po chwili zanurkowałam i pociągnęłam go za stopę w dół,  przez dłuższy moment podtapialiśmy się,  chlapaliśmy i ganialiśmy po płytkiej wodzie, aż w końcu lekko zmęczeni usłyszeliśmy, że reszta nas woła, więc zastygliśmy na chwilę w bez ruchu. Akurat trzymałam chłopaka rękami splecionymi na jego karku, a jedna moja noga prawie obejmowała go w pasie. On trzymał ręce na moich biodrach
-I kto tu nie umie wyluzować ? - zapytał wciąż stojąc w tej samej pozycji z uśmieszkiem na ustach patrząc mi w oczy.
Rozejrzałam się dyskretnie dookoła, nikt akurat już na nas nie patrzył, więc stwierdziłam, że raz kozie śmierć.
-Napewno nie ja - powiedziałam z uśmiechem, wspiełam się na palce i sama nie wiem dlaczego pocałowałam mulata w usta, chłopak stał oniemiały i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć szybko zanurkowałam i popłynęłam do reszty.
***
Przepraszam !!! Nie wiem za bardzo co się stało, ale nie byłam w stanie napisać tego rozdzialu przez...bardzo długo. Jak juz się za niego zabierała to pisałam po 1 zdaniu i naprawdę robiłam to wszędzie,  na szkolnym wyjeździe, w Londynie, w Chorwacji,  nawet na matematyce i nic nie mogło mnie natchnąć :(
W końcu teraz ktoś po raz kolejny kazał mi się ogarnąć i zamiast iść wieczorem w bajlando mam pisać ....
Mam nadzieje, ze się już odblokowalam i następny rozdział będzie dłuższy,  bo ten jest króciutki i wstawie go dużo szybciej :)
Buziaki z cieplutkiej Blugarii i see You soon 😉

środa, 4 lutego 2015

My story 17

Światło świeciło wprost na moja twarz.
Leniwie przewróciłam się na drugi bok i przetarłam zaspane oczy.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Zdecydowanie nie był to mój pokój. ...
Wszystko sobie poukładałam.
Jestem w domku letniskowym Eryki. Mieszkam w pokoju z Dupkiem Zaynem, a wczoraj trochę przesadziłam z alkoholem, bo było mi niedobrze i chciało mi się pić.
Rozejrzałam się jeszcze raz, tym razem w celu poszukiwaniu czegoś, co ugasiłoby moje pragnienie.
Swój wzrok zatrzymałam na dużym oknie balkonowym, za którym stał mulat.
Miał na sobie tylko bokserki i okulary przeciwsłoneczne, a w ustach trzymał fajkę.
Nagle odwrócił się w moją stronę,  spojrzał na mnie, zgasł papierosa i wszedł do pokoju.
-Wypij to i połknij - podał mi butelkę wody i cztery żółte tabletki.
Spojrzałam na to niepewnie. - to tylko witamina C. Nie otruje cie, przynajmniej jeszcze nie teraz - dodał z uśmieszkiem.
Zrobiłam to co mi powiedział i poczułam się trochę lepiej, mdłości ustały i zniknęło pragnienie.
-Która jest godzina?
Chłopak dziwnie na mnie spojrzał,  ale odpowiedział.
-7:53, wszyscy jeszcze śpią,  więc nie bądź głośno, bo pobudzisz innych.
-A, y...mam pytanie, gdzie jest kuchnia?
-Chcesz coś zjesc?
-Nie, tylko chciałam sobie zrobić herbatę,  może pomoże mi na żołądek i szybciej dojdę do siebie - posłałam w jego stronę lekki uśmiech.
-Przyniosę ci ją, bo jeszcze obudzisz resztę, a chłopaki są wtedy bardzo upierdliwi. - tym razem jego ton był bardziej nieprzyjemny i opryskliwy.
Szybko wyszedł z pokoju, a ja w tym czasie położyłam się z powrotem na łóżku, bo podczas naszej krótkiej wymiany zdań delikatnie się podniosłam,  chociaz wciąż leżałam pod kołderką.
Wrócił po chwili i podał mi duży kubek z parującym napojem.
Chciałam szybko wypić, ale jak to ze mną bywa musiałam zrobić coś nie tak. Nie pomyślałam, że herbata jest gorąca i poparzyłam sobie język.
-Czy ty nic nie potrafisz zrobić tak, żeby nie uszkodzić kogoś,  albo siebie? - podszedł i podał mi szklankę z zimną wodą - Wypij to powinno złagodzić pieczenie.
Opróżniłam naczynie i poczułam się trochę lepiej, to znaczy nie czułam już pieczenia.
- Dziękuję - spojrzałam na niego wzrokiem pełnym wdzięczności.
- Taa - nawet na mnie nie spojrzal.
Stwierdziłam, że nie będę się nim przejmowała i wróciłam do mojej herbaty.
Tym razem jednak piłam po woli, bo jednak czułam jeszcze skutki picia wrzątku w szybkim tempie.
Kiedy skończyłam zobaczyłam,  że Malik poszedł do łazienki.
Wstałam i usłyszałam pukanie.
-Proszę - krzyknęłam delikatnie.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nim Douglasa.
-Hej, gdzie jest...- Nie dokończył zdania i utkwił we mnie zdziwiony wzrok.
Po chwili do pokoju wrócił Zayn, Doug spojrzał na niego.
-O, sorry. Nie chciałem przeszkadzać. Przyjdę później. - i czym prędzej wyszedł z pokoju
Zayn zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnął się kpiąco.
Stałam teraz przed nim ubrana tylko w jego t-shirt, który sięgał mi do połowy uda, a on miał na sobie wciąż tylko bokserki,  chyba wiem dlaczego Booth tak szybko wyszedł,  sądził że... O nie ! Od razu poczułam, jak moje poliki robią się czerwone.
- Z czego się śmiejesz !? - zdenerwowal mnie tym swoimi uśmieszkiem.
-Z ciebie, zarumieniłaś się jak jakaś dziewica orleańska - teraz jego oczy wyrażały rozbawienie.
- Wiesz mnie akurat nie śmieszy, że ktoś pomyślał, że coś jest między mną, a kimś....kimś...- zabrakło mi słów, bo nagle podszedł do mnie, zrobiłam krok do tyłu o to był błąd, bo stałam teraz między nim, a ścianą. Oparł ręce po bokach mojej głowy.
-Z jaki kimś? - jego twarz byka zaledwie 7 cm od mojej.
Stał pochylony nade mną, a ja nie wiedziałam,  co mam zrobić powiedzieć.
Ja, która zawsze głośni wygłaszała swoje zdanie i której nigdy nie zabrakło słów, stałam teraz i patrzyłam w jego głębokie czekoladowe oczy.
Jedną ręką zjechał na wysokość mojego biodra, a mnie przeszedł dziwny dreszcz.
Zaśmiał się i jeszcze bardziej pochylił,  tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.
Wstrzymałam oddech zapominając,  co to znaczy racjonalnie myśleć.
Nagle podniósł się i podszedł do swojej walizki.
-Aj Sparks, uwierz mi ze chciałabyś byś kojarzona z kimś takim jak ja, nie jedna dziewczyna o tym marzy.
Wziął jakiś ubranie i wrócił spowrotem do łazienki
***
Hejeejka
Sorki, że tak krótko i późno,  ale chciałam jeszcze coś wstawić w lutym.
Wiem, że rozdział nie jest górnolotyny, pisałam go na kilka rat, w szkole, na szycie góry w Austrii i u babci.
Teraz pozdrawiam Was ze szkolnej biblioteki i nudnego zastępstwa -,-
Jeszcze raz przepraszam, że tak krótko,  ale postaram się to wynagrodzić,  chociaż nie wiem czy wena i szkoła mi na to pozwoli :/
Nice read and everything ;)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

1 Roczek and My story 16

5...10 minut wciąż czekałam, aż chłopak wyjdzie z łazienki.
Niby mogę sama zejść na dół,  ale chciałam na niego poczekać.
Znów zaczęłam rozmyśla, o tym, kim on naprawdę jest.
Wiedziałam, że na pewno nie jest tym dupkiem, za którego go uważałam.
Kochał swoją siostrę i przyjaciół. Pasjonował się sztuką i muzyką, grał na pianinie. On nie może być zły ! Pamiętam przecież jego przeuroczy śmiech.
Nagle obiekt mojego zainteresowania wyszedł z łazienki.  Miał na sobie tylko czarne bokserki, przez co trochę się speszyłam.
-Co ty tutaj robisz? Zresztą nie obchodzi mnie to i nie gap się tak na mnie i tak nie masz u mnie szans, już kiedyś ci to powiedziałem.
Lekko z irytowana podniosłam się z łóżka i podeszłam do wyjścia z pokoju. Chłopak w tym czasie wciągnął na siebie czarne rurki i założył biały t-shirt, na nogi wsunął krótkie białe Converse i podszedł do mnie.
-Idziesz?
Ostrożnie i powoli zeszłam po drabinie i stałam pewnie na drewnianej podłodze.
Chłopak pojawił się u mojego boku po niespełna minucie i razem ruszyliśmy na dół do naszych przyjaciół.
Ten dom był naprawdę spory i miał wiele korytarz, więc byłam bardzo zadowolona, że zdecydowałam się zaczekać na mulata, bo pewnie samej nie udałoby mi się szybko znaleźć odpowiedniej drogi na dwór.
Na szczęście chłopak doskonale znał każdy zakątek tej posiadłości, więc już po chwili siedzieliśmy przy ognisku z resztą.
Ja usiadłam obok Nialla, który od razu otoczył mnie ramieniem i mocno przytulił i Harr'ego, który był bardzo zaangażowany w rozmowę z Douglsem.
Ogólnie wszyscy byli bardzo weseli i roześmiani.
Nagle Jesse i mój blondynek wyjęli gitary.
- No to co gram?
Wszyscy od razu zaczęli się szczerzyć i kłócić, która piosenka ma być pierwsza.
Chłopcy wybrali nieznany mi numer, zaproponowany przez Danielle .
Wszyscy zaczęliśmy śpiewać i klaskać.
- Mogę panią prosić? - Harry skłonił się przedemną i wyciągnął rękę.
- Ależ oczywiście!
Hazza zaczął się wygłupiać i skakać, obok nas szaleli Dan z Liamem i El z Lou, po drugiej stronie ogniska Douglas był osaczony przez Taylor i Alice, Eryka wskoczyła Zaynowi na plecy i zaczęła machać rękami.
Zabawa była naprawdę świetna,  tańczyłam  ze wszystkimi, oprócz Holly,  która siedziała cały czas przy stole i  oczywiście nie tańczyłam z Malikiem.
-Robimy przerwe - Jesse wstał i podszedł do Eryki, która chwilowo stała przy stole i piła swoje piwo.
-O tak ! Przerwa na jedzenie - ucieszył się Niall i pobiegł do rusztu,  na którym piekło się mięso.
-Jestem za !
-Zdecydowanie się zgadzam !
-Tak !
-Jedzenie!?
Chłopcy zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego, a dziewczyny się śmiały.
Dan i El zaczęły nakładać jedzenie, a Louis z Harry poszli po więcej piw.
Ja zdecydowałam się tylko na troszkę sałatki i piwo jabłkowe.
-Dylan ty juz nic nie chcesz?
-Nie mi wystarczy samo zielone - Niall skomentował to jedynie dziwnym spojrzeniem i poszliśmy razem usiąść przy ognisku.
Gdy skończyliśmy jeść chłopcy znów zaczęli grac, jednak tym razem tylko śpiewaliśmy i bujaliśmy się na boki.
Czas mijał naprawdę bardzo szybko, nim się obejrzalam, a było już po pierwszej, a wokół nas leżało pełno puszek po piwie.
Alice i Taylor chyba już nie powinny pić,  bo zaczęły mówić rzeczy bez kompletnego sensu, Eryka wydawała się trochę wstawiona, ale tak to chyba bylo w porządku.
Jeszcze raz rozejrzałam się po wszystkich i wstałam.
-Kochanie, gdzie idziesz?- Er spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.
-Do toalety, zaraz wracam.
-Zaynnie, idź z nią.
-Przestań,  poradzę sobie sama- zrobiłam krok do przodu i chyba jednak nie byłam tak trzeźwa, jak myślałam, bo lekko się zachwałam i gdyby nie Niall upadła bym na ziemię.
-Ja z nią pójdę - oznajmił blondynek.
-Nie, Zayn ma isc, co z zadaniem?
-Przestań młoda, nie mam sily na twoje głupie pomysły.
-Nie i kropka!  Masz iść.
Mulat spojrzał na mnie z politowaniem, ale wstał, bo prawdopodobnie nie miał zamiaru kłócić się z siostrą.
Ruszyłam ostrożnie  przed siebie, a chłopak mnie asekurował i delikatnie nakierowywał, gdzie mam iść.
-Na prawo jest łazienka,  nie przewróć się i się pospiesz - wydawał się być trochę mniej zirytowany niż zazwyczaj.
Grzecznie weszłam do łazienki i uświadomiłam sobie pewną rzecz...
-Zaaaaayn! - delikatnie krzyknęłam.
-Co chcesz, nie mów ze mam ci w czymś pomóc.
-Ja...- chłopak nacisnął klamkę - nie stój !
-To co ty chcesz?!
-No bo...nie mógłbyś mi przynieść z góry małego pudełeczka? Jest w mojej  walizce w bocznej przegrodzie.
-Nie możesz zrobić tego sama?
-Ale Zayn, proszę potrzebuje go teraz .
-To zaraz po niego pójdziesz. ...- nagle chyba zrozumiał o co mi chodziło - zaraz Ci je przyniosę.
Czekałam dosłownie trzy minuty i mulat był już z powrotem.
-Poczekaj juz ci je wrzucam- lekko uchylił drzwi i ukazała mi się jego ręka. Rzucił mi to o co go prosiłam i znów zamkną drzwi.
Po chwili ja się ogarnęłam i razem wracaliśmy do ogniska.
-Mogłaś od razu powiedzieć o co chodzi, a nie jakieś zgadywanki. Mam młodszą siostrę.
Nagle zrobiło mi się trochę głupio,  rzeczywiście mogłam od razu powiedzieć, chociaż to on tak się czepiał wszystkiego !
Chciałam zrobić na swoje miejsce, obok Horana, ale niestety obydwa były zajete i musiał usiąść miedzy Holly, która raczej nie pałała do mnie sympatią, a Zaynem, który był po prostu sobą.
Po około godzinie i czterech piwach więcej postanowiłam iść spać. Doskonale zdawałam sobie sprawę , że nie jestem trzeźwa, więc postanowiłam poprosić kogoś , żeby mnie doprowadził do domu.
Spojrzałam na Mailka.
- Zaaaaayn - delikatnie pociągnęłam go za rękaw.
-Co chcesz? -  chłopak odburknął, ale zauważył chyba ze nie jest za mną wszystko ok, bo gdy się odwrócił jego mina złagodniała - Co się stało?
-No bo...ja chcę już iść spać.
Chłopak pomógł mi wstać i tym razem dosłownie zaczął mnie prowadzić  do domu.
Wszystko było całkiem ok, dopóki nie doszliśmy do drabiny prowadzącej do naszego pokoju.
- Nie dasz rady wejść sama -mulat spojrzał na mnie z politowaniem - wskocz   mi na plecy.
- Co?   - zapytałam z rezerwą.
- Przestań udawać głupszą, niż jesteś naprawdę i się przymknij. Chcesz iść spać tutaj.
Ostrożnie weszłam mu na barana.
Na szczęście chłopak był silny i dał radę wchodzić i mocno mnie trzymać,  przez co prawie się nie bałam.  Na wszelki wypadek objęłam go jeszcze nogami.
Po chwili stałam juz w pokoju.
Szybko podeszłam do łóżka z zamiarem położenia się, jednak chłopak mnie powstrzymał.
- Nie sądzę,  że wygodnie bedzie ci się w tym spało. Spojrzałam na swoje ubranie.
Wzięłam jakiś męski t-shirt leżący na stoliku i nie fatygując się z pójściem do łazienki przebrałam się tam, gdzie stałam. Założyłam przez głowę bluzkę, zdjęłam stanik i spodnie i ponownie poszłam do łóżka.
Chłopak podszedł do mnie , żeby pewnie sprawdzić,  czy wszytko w porządku.
-Zayn- znów delikatnie wymówiłam jego imię, a on lekko pochylił się nade mną - ja wiem, że ty nie jesteś takim dupkiem, jakiego udajesz. Wiem, że jesteś kimś innym i ja chcę poznać tego kogoś.
***
Tralalalala! Jest rozdział, ogólnie rzecz biorąc to przepraszam, że tak długo. Wczoraj minął rok, od powstania tego bloga i chciałam to wstawić,  jednak mój telefon stwierdził,  że tego nie zrobi -,-
Także teraz pozdrawiam Was z lekcji angielskiego i miłego dnia . Komentujcie i dziękuję,  że byliście przez ten rok :D
Chciałam jeszcze zadedykowac ten rozdział mojej przyjaciółce, mam nadzieje, ze się ogarniesz (tak, tak do Ciebie mowie Nerdzie ! <3 )

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Happy birthday Zayn !

Bardzo Was przepraszam,  ale nie udałoby mi się na dzisiaj napisać nowego rozdziału, a nie chciałam wstawić 10 słów na krzyż.
Jednakże chciałam zaakcentować ten dzień.
Więc chcialam napisac, ze zycze Zaynowi   przed wszystkim jeszcze wiekszych sukcesów zawodowowych, zeby cieszył sie kazdym dniem na nowo, cudownych przyjaciół i dużo szczescia z Perri, nawet jeżeli jestem o Nia zazdrosna

And one more time, happy birthday Zayn and everything, whatever You will wished.

And of course the best wishes from my cat

wtorek, 6 stycznia 2015

My story 15




Szłam wzdłuż ścieżki prowadzącej coraz bardziej w głąb nieznanego mi lasu. Po drodze mijałam coraz to gęściej rosnące drzewa i krzaki. Sama nie wiem, gdzie dokładnie zmierzałam. W oddali zaczęłam zauważać niewielką polanę porośniętą kolorowymi kwiatami. Nagle usłyszałam za sobą jakiś hałas, odwróciłam się, jednak nie zauważyłam nic niepokojącego. Przyspieszyłam kroku czując narastający we mnie niepokój. Nagle coś wskoczyło mi na plecy.
 -Dyyyyylan ! Obudź się śpiochu! - usłyszałam wyjątkowo wysoki i lekko irytujący dźwięk. "Co!?"Nie bardzo wiedziałam o co chodzi... Znów poczułam jakiś ciężar na swoich plecach i kolejny wysoki irytujący głosik
-Księżniczko, bo zaraz użyjemy drastyczniejszych środków. Otworzyłam oczy i od razu uświadomiłam sobie, co się dzieje. Spałam sobie grzecznie, elegancko,  a piękny las był tylko moim snem. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam Taylor i Alice siedzące na moi plecach.
-O ! Spójrz Al, obudziła się.  Mówiłam że moja groźba podziała - powiedziała dumna z siebie blondynka.
 -Dziewczyny bardzo miło mi was widzieli ,  ale czy mogły byście być minimalnie ciszej, bo głowa mnie boli, a poza tym- spojrzałam na zegarek- dlaczego budzicie mnie o 6:14?
-Aj Dylan Dylan- Alice spojrzała na mnie z politowaniem- za godzinkę wyjeżdżamy !!! Powoli zaczęłam kojarzyć fakty.
-Jak to za godzinę !? Przecież się nie spakowałam jeszcze !
-No właśnie dlatego cie obudziłyśmy. Spadamy i niedługo widzimy się na dole- wstały i wyszły z pokoju. Ja czym prędzej podeszłam do szafy, wyciągnęła swój "wyjściowy dres" luźną bluzkę,  bieliznę i prawie pobiegłam do łazienki. Wzięłam błyskawiczny prysznic i wybiegłam do pokoju. Wyjęłam jedną z walizek i włożyłam kilka bluzek, parę sukienek, cztery pary długich spodni, trzy pary szortów i spódniczki. Na wierzch położyłam kilka par butów, a do osobnej kieszeni bieliznę. Narzuciłam na ramiona cienki, długi sweterek. Na nogi założyłam krótkie Converse i zeszłam ze swoimi rzeczami na dół. Wszystkie dziewczyny stały przy drzwiach ze swoimi bagażami.
-O ! Nasza księżniczka juz wstała - Alice i Taylor wyszczerzyły się do mnie.
-Odłóż tutaj swoje rzeczy i chodź z nami do kuchni- powiedziała Eryka. Położyłam swoją torbę na walizce i podążyłam za resztą. Zayn, Liam i Jesse siedzieli przy stole jedząc śniadanie. Niall grzebał w lodówce, wyjmował masę jedzenia i chował ją spowrotem do plecaka. Jednak to, co działo się na środku pomieszczenia było najdziwniejsze,  chociaż po miesiącu mieszkania w tym domu powinnam się przyzwyczaić, otóż na środku kuchni....stali Douglas, owinięty  ręcznikami papierowymi niczym mumia, Louis z durszlakiem na głowie i wielką drewnianą łyżką w ręku oraz Harry, który miał na polikach namalowane "indiańskie znaki", najprawdopodobniej dżemem i biegał niczym szaman wokół Bootha mrucząc pod nosem "zaklęcia".
-Nie przejmuj się nimi- odezwał się Liam -po prostu cieszą się na wyjazd. Usiadłam obok Jessa i nałożyłam sobie trochę jajecznicy. -Nie wierzę,  że chłopcy sami zrobili śniadanie  - spojrzałam po wszystkich w pomieszczeniu. -Oj oczywiście, że nie - Eleonora spojrzała na nich z politowaniem. Przez 10 siedzieliśmy i kończyliśmy śniadanie, a chłopcy w tym czasie doprowadzali kuchnie do porządku. Po kolejnych 10 minutach staliśmy wszyscy przed domem.
-Czyli jedziemy trzema samochodami?- zapytał Douglas.
-No tak. Autem Jessa, ja i Jesse, Taylor, Alice i Holly, i Liam z Danielle. Potem samochodem Lou on z El, Ty, Harry i Niall i w trzecim Zayn z Dylan.
-Coo!?- krzyknęliśmy razem z mulatem.
-Dlaczego ja niby mam z nią jechać!? - oburzał się brunet.
-Już nie pamiętacie wczorajszego zadania Dyl?- wyszczerzyła Er.
-A dlaczego przepraszam ja mam się męczyć,  przez jej głupie zadanie?!
-No już braciszku, spokojnie. Pamiętaj,  złość piękności szkodzi. Wszyscy wsiadać i jedziemy ! Podniosłam swoją walizkę i spojrzałam na chłopaka. On bez słowa, nawet na mnie nie patrząc wziął ją ode mnie i włożył do bagażnika swojego czarnego merca. Obszedł auto i otworzył dla mnie drzwi po lewej stronie. Wsiadłam, położyłam obok swoją torbę,  z ciągnęłam trampki i usiadłam po turecku. Zaraz potem Malik siedział już obok mnie i wyjeżdżaliśmy przez bramę. Myślałam, że będziemy jechali w ciszy, jednak już po chwili z głośników po płynęły pierwsze dźwięki The Fray. Przed nami jechał Douglas,  a za nami Jesse.
-Kurrrwa! - Zayn krzyknął tak głośno,  że aż się przestraszyłam.
-Coś się stało? - zapytałam z rezerwą.
-Nie, z reguły lubię sobie nagle zabluźnić. Wykręcił numer i zadzwonił gdzieś.
-Harry? - ach czyli to mój kuzyn był tym szczęściarzem - słuchaj muszę wrócić do domu. Tak zapomniałem czegoś.  Nie spokojnie, jeszcze żyje - zakładam,  że to akurat było o mnie. Po chwili rozłączył się i gwałtownie zawrócił. Trochę słabo,  bo jechaliśmy juz chyba ponad godzinę i teraz nagle mamy wracać. Spojrzałam na chłopaka.  Był naprawdę zdenerwowany, więc wolałam się nawet nie odzywać. Kolejną godzinę przejechaliśmy w ciszy, aż w końcu dojechaliśmy do domu.
-Przepraszam, -spojrzałam na niego, a on pokazał ręką,  żebym mówiła- idę do toalety,  wracam za chwilę. Weszłam do domu, który nie był zamknięty, bo i tak zawsze był tam ktoś ze służby,  chociaż nigdy się nikogo nie spotkało. Po niespełna 15 min wróciłam do chłopaka.
-Dłużej się nie dało !? Jakbyśmy nie byli wystarczająco spóźnieni !
-A przepraszam może to była moja wina!?- już nie wytrzymałam i też zaczęłam na niego krzyczeć.
- A może moja !? Ciekawe przez kogo zapomniałem walizki zabrać !?
-Aha, czyli to, że masz taką słabą pamięć to moja wina, tak!?
-Gdybyś mnie rano nie zdenerwowała, to na pewno bym niczego nie zapomniał ! Weszłam do samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Usiadłam w poprzedniej pozycji, a po chwili chłopak znów siedział obok mnie, jednak zamiast ruszyć odwrócił twarz w moją stronę.
-Jeżeli jeszcze raz - tym razem nie krzyczał, jego głos był niewiarygodnie niski i cichy- jeżeli jeszcze chociaż raz trzaśniesz drzwiami w tym samochodzie, to obiecuje Ci, że długo nie po żyjesz. Po tym lekko stresującym i groźnym monologu nareszcie ruszył. Jechaliśmy znów tą samą drogą. Niesamowicie bardzo mi się nudziło, kiedy nagle chłopak zatrzymał się na stacji benzynowej.
-Chcesz kawy? - zdziwiło mnie to pytanie, ale kawa to była jedna z tych rzeczy, bez których nie mogę żyć.
 -Tak po proszę,  najlepiej Macchiato z karmelem, bez cukru. Zniknął na chwilę, ale na szczęście szybko wrócił z dwoma kubkami. Podał mi jeden, a drugi odstawił do "trzymacza kubków" jak zwykłam je nazywać w dzieciństwie .
-A tak właściwie - chciałam w końcu przerwać tą przerwę,  bo naprawdę umierałam z nudów- gdzie dokładnie jedziemy?
-Niedaleko Senne, w Kornwalii. Śliczne miejsce. -
 Wiem, byłam w Kornwalii, moja siostra uwielbia tam jeździć.
-Masz siostrę?
-Tak, Emma ma 5 lat, jest niesamowicie inteligentna ! Naprawdę dużo rozumie jak na swój wiek.
-Też mam młodsze siostry.
-No tak, Eryka.
-Tak...moja kochana młodsza siostrzyczka.
 -Oj mówisz z ironią, ale przecież wiem, że bardzo się kochacie.
-Tak, to prawda, Eryka jest naprawdę wyjątkowa i zrobiłbym dla niej wszystko.
-Hm...to świetnie mieć takiego brata. Zayn, czy my...czy my właśnie normalnie rozmawiamy ?
 -Hahaha, wychodzi na to, że tak.- znów mogłam usłyszeć jego śliczny śmiech. Stwierdziłam, że milej będzie nam się jechało z muzyką,  więc otworzyłam schowek i znalazłam ich płytę.
-Serio? - zaczęłam się śmiać
-No co chcesz? Lubię czasem posłuchać dobrej muzyki - udawał poważnego.
-No dobrze dobrze- włączyłam live while we're young i zaczęliśmy śpiewać To była naprawdę świetna zabawa i bardzo cieszyłam się,  że mogłam go takiego poznać. Droga mijała nam bardzo szybko. Nie spostrzegliśmy się,  a Eryka zadzwoniła,  że są już na miejscu, co oznaczało , że zostało nam jeszcze ok dwóch godzin drogi.
-Wiem już,  że jedziemy do Kornwalii, ale co to za domek?
-To jest...jakby prezent dla Eryki z okazji ukończenia szkoły,  wcześniej należał do jej matki. -Rozumiem. Następną godzinę drogi przejechaliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nagle zadzwonił telefon chłopaka. Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie jakiejś blondynki i podpis "Perri". Mulat też to zobaczył i spiął lekko mięśnie.
-Zayn, chyba powinieneś odebrać, nie przejmuj się mną, nie będziesz mi przeszkadzało, jeżeli chwilę porozmawiasz przez telefon.
-Po pierwsze nie mów mi, co powinienem, a czego nie powinienem robić- ton chłopaka błyskawicznie się zmienił, teraz już nie był sympatycznym Zaynem, tylko spowrotem "Dupkiem"- po drugie uwierz mi, że to, czy tobie coś przeszkadza, czy nie, to ostatnia rzecz, jaka mnie interesuje- auć, to bolało.
-Jejku, przepraszam. Nie chciałam cie urazić. I w ten właśnie sposób zniszczył się nasz chwilowy "rozejm". Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Stwierdziłam,  że przecież nie ma sensu się odzywać, bo i tak zacznie się wydzierać bez powodu. Szkoda, przez ten czas, kiedy mogliśmy normalnie porozmawiać wydawał się naprawdę w porządku. Dowiedziałam się, że lubi szkicować i ogólnie interesuje się sztuką. Podobnie do mnie grał na fortepianie. Miałam wrażenie,  że przez cały ten czas, jak się tak kłóciliśmy był kimś innym.  Pamiętam przecież,  jaki kochany jest dla Eryki, albo jakim świetnym przyjacielem jest dla chłopaków.  Niall opowiadał mi kiedyś, jak podobała mu się jakaś dziewczyna,  ale bał się do niej zagadać, a Zayn pomógł mu się z nią umówić,  potem ona go wystawiła, a mulat przyszedł do niego z ogromną torbą żelków i rozmawiali całą noc. Wtedy wydawało mi się to kompletnie abstrakcyjne, ale teraz zaczynam wierzyć,   że on jest naprawdę fajnym gościem. Szkoda tylko, że ukrywa się przede mną pod maską idioty. Może jego ulubione miejsce z dzieciństwa pomoże mi go dokładnie odkryć, a bo o tym chyba nie wspomniałam. W miejscu do którego jedziemy chłopak spędzał wakacje, kiedy był mały i z jego opowiadań wywnioskowałam, iż uwielbiał tu przyjeżdżać. Nagle samochód się zatrzymał, a ja zobaczyłam przed nami prześliczny drewniany domek. Szybko wysiadłam i zostałam przytulna przez mojego kochanego blondynka, który akurat wyszedł przez frontowe drzwi.
-Dylan ! Zayn ! Nareszcie jesteście ! Zaczynaliśmy się powoli martwić,  długo wam zeszło. Po chwili wyszła reszta i Holly od razu pobiegła do mulata.
-Zayn! Martwiłam się!  Tak długo was nie było. Chłopak zgrabnie wywinął się z jej uścisku i podszedł do bagażnika. Po chwili nasze walizki stały obok samochodu.
-Niall stary, w którym jesteśmy pokoju ?-zapytał Malik.
-Um..Zayn słuchaj,  bo jest taka sprawa... - zaczął Horan.
-Zaynnie, czy ja po raz kolejny muszę przypominać ci o zadaniu? - Eryka pojawiła się nagle i jakby znikąd.
-Nie no,  teraz to wy sobie chyba żartujecie?!- chłopak znowu chyba naprawdę się zdenerwował.
-No już skarbie nie denerwuj się. Śpicie w tym pokoju na samej górze.
-To jest kolejny żart,  przecież ona - wskazał lekceważąco ma mnie - zabije siebie i kogoś przy okazji wchodząc po tych schodach.
-Hm....o tym nie pomyślałam, ale już trudno, najwyżej będziesz ją ratował- blondynka wzruszyła ramionami - nie marudź, tylko idźcie się rozpakować i ogarnąć,  zaraz rozpalamy pierwsze ognisko ! - wykrzyknęła uradowana.
-Chodź młoda - Harry wzięła moją walizkę i ruszył ku domowi. Szybko podążyłam za nim.
-Wiesz, że to nie jest dobry pomysł,  prawda ? - spojrzałam na kuzyna,  a ten tylko wzruszył ramionami.
-Też mi się tak wydaje, ale jak Eryka wpadnie na jakiś pomysł,  to ciężko ją od niego odwieść, może po prostu spróbujcie się nie po zabijać - powiedział zrezygnowanym tonem. Po chwili zrozumiałam, co mulat miał na myśli,  mówiąc że się zabije. Przed nami stały strome drewniane schody i wszystko wskazywało na to, że muszę po nich wejść.
-Nie bój się,  idź pierwsza i w razie czego cię złapie - zapewnił mnie chłopak. Ostrożnie, krok po kroku weszłam na górę i znalazłam się na poddaszu. Tu było...po prostu niesamowicie ! Pokój jakby wyjęty z bajki. Przede mną stała duża drewniana szafa, po lewej stronie zauważyłam drzwi, zapewne prowadzą do łazienki. Po prawej stronie od szafy były uff....na szczęście dwa łóżka.  Znajdowała się tutaj tez komoda, mała ława,  kanapa, fotel i drzwi na balkon. Podeszłam do nich i otworzyłam na oścież. Wychodząc na taras zaczęłam zachwycać się widokami. Były wprost nieziemskie. Mimo że na dworze było już ciemno
Zobaczyłam spokojne morze. Ogólnie domek znajdował się przy plaży u był z trzech stron otoczony lasem. Widok nawet teraz zapierał mi dech w piersiach, nie mogę się doczekać,  co ujrzę jutro, gdy będzie jasno ! Na chwilę zapomniałam o wszystkim, wróciłam do pokoju, gdzie na jednym łóżku siedział Malik i niestety sprowadził mnie na ziemię.
-Idź się ogarnąć,  bo wprost marzę o prysznicu i chciałbym mieć już łazienkę dla siebie.
-Proszę,  idź pierwszy, ja mogę poczekać.
-Nie idź, ja idę jeszcze zapalić,  a zresztą nie muszę ci się tłumaczyć. Wzięłam z walizki, którą Hazza zostawił na łóżku, wyjęłam czystą bieliznę i czym prędzej zniknęłam za drzwiami łazienki. Zamknęłam się w kabinie prysznicowej i wzięłam orzeźwiający prysznic. Wyszłam wytarłam się w puszysty ręcznik,  założyłam bieliznę i wtedy uświadomiłam sobie, że nie wzięłam reszty ubrań. Szczelnie owinęłam się mokrym ręcznikiem i weszłam spowrotem do pokoju. Chłopak siedział na kanapie i robił coś na telefonie, gdy usłyszał dźwięk otwierającego się zamka spojrzał na mnie, po chwili na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech i lekko podniósł prawą brew.
-Na nic nie licz, po prostu nie wzięłam reszty ubrań- starałam się, żeby zabrzmiało to ironicznie. On szybko wstał, wziął coś z łóżka i szybko zamknęły się za nim drzwi łazienki. Ja w tym czasie podeszłam do walizki i wyjęła zwykle jeansy i pudrowo-różową koszule z podwijanymi rękawami 3 / 4. Po chwili stałam już ubrana i postanowiłam jeszcze na chwilę wyjść na balkon. Tym razem oprócz dobrze wyczuwalnej nocnej bryzy morza wyczułam zapach papierosów,  wciąż nie mogłam się w pełni do niego przyzwyczaić,  ale już mi przynajmniej nie przeszkadzał, tak jak na początku. Po paru minutach weszłam spowrotem do pomieszczenia. Włożyłam na nogi krótkie Converse i usiadłam na łóżku w celu poczekania na bruneta.

 ***
Nareście jest ! Naprawdę przepraszam, ze tak długo to trwało, ale nie miałam czasu na nic, kompletnie.

Nie wiem, co mam tutaj nawet napisać, jestem tak bardzo zmęczona. Mam nadzieję, iż wybaczycie mi ten poślizg i że spodoba Wam się ten nowy i dłuugi rozdział.
Przyjemnego owego roku i ogólnie ! ;)