piątek, 28 lutego 2014

My story 6

Obudziłam się następnego dni o godzinie 10:37, nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo spałam. Zwykle wstawałam ok. 9, no chyba, że miałam trening, albo jakieś zajęcia. Ból ręki nie zniknął, a chyba się wręcz nasilił.  Podeszłam do jedynej walizki, która jeszcze została w moim pokoju i wyjęłam krótkie spodenki, luźną bluzkę i bluzę dresową. Udałam się do mojej małej łazienki i przebrałam się we wcześniej przygotowane ubranie.
Zeszłam na dół, ale nikogo jeszcze tam nie było.
Włączyłam muzykę na Ipodzie, włożyłam słuchawki na uszy i poszłam pobiegać.
Okazało się, że chłopcy mieszkają w bardzo ładnej części miast, Było to dość duże osiedle. Po przebiegnięciu ok. 500m wzdłuż domów zauważyłam park, bez namysłu pobiegłam tam.
Do domu wróciłam po niespełna godzinie.
-O! Pani Daktyl wróciła- przywitał się Niall, który właśnie siedział w kuchni i jadł tosty z dżemem.
-Też miło cię widzieć. Smacznego- uśmiechnęłam się do blondyna,
-Dylan! – po pomieszczenia wpadł Harry- gdzieś ty była?! Martwiłem się o ciebie! Wchodzę rano, żeby sprawdzić, czy jeszcze śpisz , a tam puste łóżko. Biegam od rana po całym domu i cie szukam! Gdzieś ty była dziewczyno?!
-Spokojnie, poszłam tylko pobiegać. A tak z  innej strony, to macie tutaj piękną okolicę- uśmiechnęłam się jeszcze bardziej- A teraz wybacz, ale idę wziąć prysznic.
Czym prędzej weszłam do pokoju, no tak ! Ubrania mam przecież w tej garderobie ! Nie rozumiem po co oni to tak zrobili, to jest naprawdę nie poręczne. Przynajmniej dla mnie.
Wyjęłam tylko czystą bieliznę z walizki, która została w pokoju i poszłam do garderoby.
Spojrzałam na porządek jaki tam panował. Zdziwiłam się tylko, ze obok moich rzeczy był  jeden dodatkowy wieszak. Moje zdziwienie się spotęgowało, kiedy zobaczyłam kartkę na której było napisane: „Proszę jeden wieszak w zapasie, bo widziałem, że masz jeszcze dużo rzeczy, a nie chciałem żebyś znowu skarżyła się kuzynowi. Z”
Mimowolnie się uśmiechnęłam, może i wiadomość była przesiąknięta jadem, ale przynajmniej mam jeden problem z głowy.
Wybrałam krótkie białe spodenki z podwyższonym stanem,  czarną bluzkę i ruszyłam w stronę łazienki. Podeszłam jeszcze tylko po ręcznik, wybrałam ten sam szampon co poprzednim razem i poszłam do odpowiedniego pomieszczenia.
Tym razem kąpiel minęłam mi bez żadnych ekscesów, wypadków, poślizgnięć, przewróceń  i co tam jeszcze mogło się stać, ale cały czas bolała mnie ręka.
Ubrana zeszłam na dół z zamiarem zjedzenia śniadania.
Niestety mój dobry humor prysł, gdy tylko zobaczyłam siedzącego przy stole Zayna, popijającego kawę i kończącego śniadanie.
Nie zaszczyciwszy go nawet spojrzeniem ruszyłam w stronę lodówki, po mleko do musli.
Z gotowym jedzeniem usiadłam przy wysepce i zaczęłam konsumować.
Ból ręki, był tyle silny, że nie mogłam nią jeść, a niestety byłam praworęczna, wiec jedzenia przychodziło mi z trudem.
Ciekawe, gdzie podziali się pozostali chłopacy, nie mówili, że mają, gdzieś dzisiaj wyjść.
Odłożyłam brudną miseczkę do zmywarki i poszłam do salonu, sprawdzić, czy aby na pewno nie  ma tam chłopców. Niestety. Wtedy z niechęcią zwróciłam się do Zyna:
-Wiesz może, gdzie są pozostali?
Spojrzał na mnie obojętnym spojrzeniem, jednak odpowiedział:
-Harry, pojechał spotkać się z Paulem, Louis do Eleonor,  Liam wyszedł na spacer, a Niall jest u siebie.
-Dziękuję – nie chcąc dłużej przebywać w towarzystwie mulata ruszyłam na górę z zamiarem spędzenia trochę czasu z blondynem.
Podeszłam do drzwi z napisem „Nialllątko” i delikatnie zapukałam.
-Proszę- usłyszałam głos blondasa.
-Hej, nie przeszkadzam?- ostrożnie weszłam do pomieszczenia. Muszę przyznać, że był to ładny pokuj, na ścianach było sporo plakatów, głównie przedstawiający jedzenia, albo Manchester United.
-No co ty- uśmiechnął się- co cię do mnie sprowadza?
-Właściwie to nie miałam co robić i pomyślałam, że skoro ty zostałeś w domu to sprawdzę co u ciebie
-Jak miło- poszerzył swój uśmiech- a więc u mnie wszystko w porządku, a jak u ciebie?
-U mnie też ok.
-A jak ci się z nami mieszka? Wiem, że to dopiero drugi dzień, ale chyba masz już jakąś opinie o nas
-Tak, jest naprawdę super!- podeszłam i usiadłam obok chłopaka na łóżku.
-Jejku! Dylan! Co ci się stało w rękę ?!- prawie krzyknął przerażony
-A, to nic. Do jutra mi na pewno przejdzie- uśmiechnęłam się pocieszająco
-No chyba żartujesz! Jedziemy do szpitala! Już!- wstał i poszedł w kierunku drzwi
-Ja nigdzie nie idę! To nie jest nic strasznego! Poradzę sobie.- powiedziałam już spokojniej
-Dylan, nie odpuszczę, to może być coś poważnego
-Ale…
-Nie, bądź poważna, za godzinkę będzie po wszystkim
-No dobra- powiedziałam zdesperowana i razem wyszliśmy z pokoju, jednak zdziwiłam się, kiedy chłopak zamiast zejść schodami na dół poszedł prosto, aż pod drzwi od pokoju Zyna.
-Po co do niego idziesz?
-Jak to po co? Przecież ktoś musi cie zawieść do szpitala, a ja nie mam prawka.
-O nie ! Nie pojadę z nim ! Nigdy w życiu!
-Oh. Dylan, nie zachowuj się jak małe dziecko- nie przejmując się moim dalszymi protestami wszedł do pokoju mulata
-Siema stary. Mam do ciebie prośbę
-Jak zawsze- odpowiedział chłopak z uśmiechem.
Zaraz zaraz!  On się potrafi uśmiechać?! A do tego być miłym?! No nie wierze !
-Dylan coś stało się w rękę, zawieziesz ją do szpitala?
-Jasne, ale teraz?
-No najlepiej, a co, zajęty jesteś?
-Dzisiaj przyjeżdża Eryka, a nie ma kluczy, więc nie będzie miała jak wejść, chciałem na nią poczekać.
-Nie ma problemu- uśmiechnął się blondyn- ja zostanę i jak przyjedzie  to ją wpuszczę
-No dobra. To idę tylko po kluczyki i jedziemy.- wszedł do pokoju, a ja z miną męczennika poszłam za Niallem przed dom.
-Hej, co masz taką zbolałą minę?- zaśmiał się blondyn- boisz się szpitali?
Nie, po prostu będę musiała spędzić czas z tym dupkiem, pomyślałam, jednak odpowiedziałam inaczej
-Nie, wydaje ci się- wymusiłam uśmiech
-To dobrze. O! idzie Zayn, to ja spadam na górę- i już go nie było.
Mulat bez słowa podszedł do swojego czarnego, sportowego Mercedesa i otworzył dla mnie drzwi, po czym obszedł samochód i usiadł od strony kierowcy.
Ja również milcząc wsiadłam i ruszyliśmy.
Po niecałych 20 minutach drogi podjechaliśmy pod jakiś ładny i nowoczesny budynek.
Chłopak wysiadł, wiec ja zrobiłam to samo. Ruszyliśmy i zobaczyłam przy drzwiach tabliczkę, oznajmującą, ze jest to prywatna lecznica ortopedyczna.
No tak, przecież taka gwiazda nie może pokazać się w publicznym szpitalu, pff..
Po 10 minutach zostaliśmy przyjęci, lekarz powiedział, że to nic poważnego, kazał mi tylko smarować bolące miejsce maścią rozgrzewającą i powinno być wszystko dobrze.
Szczęśliwa, że to tylko lekki uraz z uśmiechem wyszłam na zewnątrz.
Chłopak cały czas milczący podążył za mną, po raz drugi otworzył dla mnie drzwi i poszedł na swoje miejsce.
Zdziwiłam się tylko, że po drodze podjechaliśmy do małego centrum handlowego.
Najpierw poszliśmy do spożywczego, gdzie Zayn kupił butelkę Jack’a Daniels’a  i najlepszą bombonierkę z wiśniami w czekoladzie, potem do małego, ale na pewno drogiego sklepu z Pandorą, gdzie spędziliśmy chwilę, ponieważ mulat nie mógł się zdecydować co kupić, aż w końcu wybrał czarną różę, a na końcu udaliśmy się do kwiaciarni, gdzie chłopak również kupił ten czarny kwiat.
Nie miałam pojęcia o co chodzi, a może to dla tej dziewczyny, która ma dzisiaj przyjechać?
W ogóle kto to jest? Może to jego dziewczyna i dlatego kupuje jej prezenty? Ale przecież wczoraj mówili o jakiejś.. Peny? Czy Perry, no jakoś tak. A może on tak na dwa fronty?
Nie wiem, ale zresztą to i tak mnie przecież nie obchodzi.
W domu byliśmy po ok. 15 minutach. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na mulata
-Dziękuję- to było pierwsze słowo, jakie skierowałam do niego dzisiaj.
-Za co?- zapytał zdziwiony
- Za to, że zawiozłeś mnie do lekarza, zapłaciłeś za wizytę, nie musiałeś tego robić
-Może i nie pałam do ciebie miłością, ale jesteś kuzynką mojego przyjaciela, nie masz za co dziękować- powiedział obojętnym tonem i na tym nasza rozmowa się skończyła, bo z budynku wyszła młoda dziewczyna, była naprawdę piękna! Miała długie ciemno blond kręcone włosy, pełne malinowe usta, głębokie brązowe oczy, oprawione w grube czarne rzęsy i długie nogi , które idealnie ukazywała czarna  zwiewna sukienka przed kolana, na stopach miała dość wysokie koturny, co tylko potęgowało efekt. Jednym słowem była idealna.
-Zayn- uśmiechnęła się lekko, jak dla mnie wyglądała teraz na osobę bardzo pewna siebie i na swój sposób zarozumiałą.
-Eryka!- chłopak podszedł do niej i przytulając okręcił kilka razy w około siebie.
Teraz nie miałam wątpliwości, to dla niej były te rzeczy, pewnie są parą.
***
Sieeeeema ! Again ;) Bardzo przepraszam, że dodanie tego rozdziału trwało tak długo, ale miałam baardzo dużo zamieszania w tym tygodniu i nir mogłam sie na niczym skupić.
Od teraz postaram się dodawać posty regularnie co tydzień :)
Chciałam znowu podziękować za komentarze i prosić o więcej ! ;)
To chyba tyle....
Let's fun !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz