poniedziałek, 17 lutego 2014

My story 5


Zostałam sama i usiadłam przy stole, w sumie ja nic nie jadłam, cały czas usługiwałam chłopakom, a o sobie nie pomyślałam. Tak samo jak o Zaynie… może on tez jest głodny?
Postanowiłam iść do niego na górę i zapytać, czy chce ze mną zjeść.
Powoli weszłam po schodach i niepewnym krokiem skierowałam się do pokoju multa.
Delikatnie zapukałam i po chwili usłyszałam zdecydowane „proszę”.
Nieśmiało weszłam do środka i ujrzałam chłopaka bez koszulki zapinającego pasek od czarnych rurek.
-Hej, przepraszam, jeżeli przeszkadzam, ale chciałam zapytać, czy nie jesteś może głodny, bo został obiad dla ciebie…?
On w tym czasie skończył ze spodniami i założył biały T-shirt z nadrukiem.
-Tak, dziękuję, zaraz zejdę.
Szybko wyszłam z pokoju i podążyłam do kuchni, aby szybko podgrzać  jedzenie dla Zayna.
Po raz kolejny włożyłam łososia z ziemniakami do piekarnika i wzięłam się za krojenie warzyw, po chwili wszystko było gotowe i przede mną stał talerz z rybą i dwie miseczki sałatki, wyjęła dwa kieliszki i postawiłam je na stole, a obok karafkę z wodą. Wróciłam do kuchni po główne danie, akurat, gdy mulat schodził na dół.  Niestety niosąc tyle rzeczy na raz (talerz i dwie miski) za bardzo skupiłam się, aby niczego nie upuścić i poślizgnęłam się na nie do końca  sprzątniętym jajku. Na szczęście ktoś zdołał złapać mnie za ramiona i tym razem,  nic nie upuściłam i sama nie upadłam.
-Um, dziękuję- spojrzałam na niego zawstydzona.
-Nie ma sprawy- wziął ode mnie miski i postawił na stole, a ja doniosłam talerz.
-Smacznego- powiedziałam siadając na miejscu z samą sałatką, a on popatrzył na mnie i podniesioną brwią.
-Ty jesz samą sałatkę? Jeżeli nie ma już tego- wskazał na swój talerz- to albo możemy się podzielić, albo ja w ogóle nie muszę jeść- nie powiem, zdziwiła mnie jego wypowiedź.
-Jeżeli nie chcesz jeść, to proszę bardzo. Nie musisz, możesz powiedzieć, że nie lubisz ryby, albo po prostu ci się nie podoba, ja się nie obrażę.
-Spokojnie, nie o to chodzi. Lubię rybę, a to wygląda smacznie, ale głupio mi myśleć, że ty nie jesz, bo mi dałaś i już dla ciebie nie starczyło.
-Nie przejmuj się, jest jeszcze trochę w kuchni, ja po prostu mam ochotę tylko na to- pokazałam na swoje jedzenie.
-Jeżeli tak. Wody?- postanowił zakończyć temat
- Poproszę- odpowiedziałam podając mu swój kieliszek.
Dalej jedliśmy w milczeniu, gdy skończyliśmy zapytałam, czy chce kawałek ciasta, no co on, że malutki może poprosić.
Poszłam do kuchni przy okazji  zanosząc talerze. Wyjęłam z lodówki ciasto i ukroiłam kawałek. Wzięłam jeszcze sok marchewkowy i nalałam do dwóch szklanek. Wtedy do kuchni wszedł chłopak.
Wydaje mi się, że nawet się uśmiechnął, kiedy spojrzał na to co przygotowałam.
Wziął szklanki, ja talerzyk i widelczyk, i ruszyliśmy po raz kolejny do jadalni.
-Znowu nie jesz?- zapytał z badawczym spojrzeniem
-To mi wystarczy- pokazałam na sok.
-Ok.
Kiedy skończył spojrzał na mnie i chyba naprawdę się troszkę uśmiechnął
-Dziękuje. To było naprawdę bardzo dobre- aż mnie zatkało na tę pochwałę.
-Ee…. spoko, gotowanie to dla mnie przyjemność.
-Chciałem cię jeszcze przeprosić, za swoje zachowanie. Po prostu mam dzisiaj zły humor.
-Nie ma sprawy, każdemu może się zdarzyć.
-Dobra, daj tą szklane, zaniosę ją do zmywarki.
To był dla mnie naprawdę szok. On był dla mnie miły, a do tego mnie przeprosił.
Weszłam do kuchni, jednak już go nie zobaczyłam. Najwyraźniej poszedł na górę.
Nie bardzo wiedząc co mam robić poszłam na górę z chęcią rozpakowania chociaż części swoich rzeczy.
Wchodząc po schodach usłyszałam rozmowę mojego kuzyna z chyba mulatem
-I jak? Dałeś radę?- zapytał Harry
-Stary, przestań. Nie bierz mnie za małe dziecko, może i jej nie lubię, ale mój poziom kultury zobowiązuje do chociaż powiedzenia „przepraszam” , bądź „dziękuję”.  A poza tym jeżeli mnie o to poprosiłeś to staram się być dla niej miły.
-Dzięki ziom, jakoś się odwdzięczę- klepnął go w ramię i uciekł do swojego pokoju, a Zayn chyba też postanowił iść do siebie.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam ! Ten dupek tylko udawał, bo poprosił go o to Harry?!
Co za po prostu..aa! no nie wiem nawet jak go nazwać! Mam go dosyć, będę go od tej chwili kompletnie olewała ! Jeżeli on nie chce mieć ze mną do czynienia to nie musi, ja usunę się w cień. Tylko ta wstrętna garderoba. No trudno, trochę się będę musiała przemęczyć, ale przecież przeżyłam całe liceum, więc co to dla mnie?
Poszłam do pokoju kuzyna, aby jeszcze raz mi powiedział, jak to jest z tą garderobą, bo cały czas do końca nie ogarniam.
-Jasne młoda, chodź- odpowiedział na moją prośbę. Zaprowadził mnie do odpowiednich drzwi i po kolei przechodziliśmy przez wszystkie pokoje, pierwszy wyglądał w miarę normalnie, na środku drugiego stała duża przezroczysta lodówka pełna jedzenia, a w  trzecim, należącym do lokowatego był urządzony cały kącik dla kota
-Nie chwaliłeś się, że masz kota. Gdzie on jest?- skierowałam pytanie do Harr’ego
-Oh, nie mam kota, to tak żeby przekonać chłopaków, aby w końcu pozwolili mi kupić kota, przez 3 miesiące muszę zmieniać karmę, piasek w kuwecie i czyścić domek, żeby zobaczyli, że jestem odpowiedzialny.
-Jak mam być szczera, to nigdy nie słyszałam o głupszym pomyśle.- skomentowałam z uśmiechem.
-No to zobaczymy, jak ty będziesz chciała mieć kota
Zostawiłam to bez komentarza i poszliśmy dalej, następna była garderoba Louisa, wszystkie ściany i podłoga byłą koloru pomarańczowego i gdzieniegdzie wisiały zdjęcia marchwi, na stoliku leżały świeże marchewki, a w chyba każdym miejscu można było znaleźć paski. Dalej było największe pomieszczenie, czyli garderoba Zayna. Tak jak tamte były naprawdę świetne, to ta była po prostu niesamowita! Pełno luster każdej wielkości i chyba dwa razy więcej regałów zapełnionych ubraniami, niż w poprzednich pokojach. Tylko na końcu zauważyłam trochę pustego miejsca, dwie półki, trzy wieszaki i jeden regał na buty, to pewnie dla mnie.
-To ja ci przyniosę rzeczy, a ty idź sobie zaplanować, gdzie co położyć.- Jak powiedział, tak zrobiliśmy.
Wrócił po chwili z moimi dwoma walizkami, trzecią najwyżej rozpakuję jutro.
-Dobra, dziękuję ci bardzo Harry. Już sobie chyba ze wszystkim poradzę.
-To na razie – i już go nie było.
Otworzyłam pierwszą walizkę, gdzie w większości miałam buty. Wyjęłam wszystkie i poukładałam w odpowiedniej kolejności. Mimo, że byłam „szkolnym kujonem” i nigdy nie należałam do popularnych, to zawsze dbałam o swój wygląd i j jak chyba każda dziewczyna kochałam buty !
Kiedy już wszystkie był na regale wzięłam się za sukienki, powiesiłam je w kolejności od czarnych do białych, zajęłam już dwa wieszaki, a przecież mam jeszcze spódniczki i trochę bluzek do powieszenia, no trudno, może jeszcze któryś mi pożyczy chociaż jeden wieszak, a jak nie do najwyżej będę miała je w walizkach.
Następnie chciałam wziąć się, za spodnie, jednak w drodze do walizek potknęłam się i upadłam prosto na wieszak z ubraniami Zayna, który z łoskotem się przewrócił i prawie wszystkie rzeczy pospadały, a sam wieszak spadł mi na rękę.
-Co tu się dzieje?- tak jak to już było w zwyczaju, zawsze, gdy się przewrócę do pokoju musi wejść mulat.
Kiedy zobaczył co się stało jego twarz wyrażała zdenerwowanie, jednak po chwili podszedł do mnie i zobaczył, że leże na podłodze z bólem na twarzy i trzymam się za rękę. Kucnął obok mnie
-Co ci się stało? Znowu problem z koordyanjcą? – chciał chwycić moją rękę, lecz mu nie pozwoliłam
-Nie twoja sprawa, a poza tym nie dotykaj mnie!- powiedziałam powstrzymując łzy, ręka naprawdę mnie bolała.
-Spokojnie, przecież już się chyba pogodziliśmy, pokaż mi rękę- jak on śmiał tak do mnie mówić?! Tak to gada, że udaje i próbuje być dla mnie miłym, a teraz taka troska, no ja dziękuję bardzo.
-Poradzę sobie sama – stałam i spróbowałam podnieść wieszak, jednak okazał się za ciężki i upadł.
-Daj, ja go postawie- wstał i poprawił to co ja próbowałam zrobić.
 Ja w tym czasie podeszłam do ubrań, które zrzuciłam i zaczęłam je zbierać.
-Zostaw to – powiedział- ja się tym zajmę
-Ja zrobiłam bałagan, to ja go posprzątam.
-Przestań. Ty masz i tak dużo roboty ze swoimi rzeczami.
-Dam sobie rade- odpowiedziałam wieszając na wieszaku czarną koszule.
-O co ci chodzi?!- zapytał w końcu zirytowany- jestem niemiły, masz jakiś problem, jestem miły jest jeszcze gorzej ! Zdecyduj się kobieto co ty chcesz!
-Ja mam problem?!- teraz to on już przegiął
-A kto niby żali się kuzynkowi ?
-Ja się mu niby żaliłam ?! Ciekawe kiedy!
-No chyba sam..-tu przerwał, bo chyba zdał sobie sprawę, że za dużo powiedział.
-Spokojnie, dokończ ! Słyszałam  waszą rozmowę na schodach !
-Mam dość ! Rób sobie co chcesz ! Ja stąd wychodzę ! Jak skończysz ze swoimi rzeczami, ja przyjdę i wezmę się za moje.- wyszedł i po chwili słyszałam trzask drzwi.
Co za dupek ! Aż ze złości uderzyłam ręko o ścianę, tylko, że zapomniałam, iż mnie ona boli i już po chwili zwijałam się z bólu. Zamknęłam swoje walizki, odłożyłam rzeczy i wyszłam, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.
Położyłam się na łóżku i  przykryłam się kołdrą. Wyczerpana całym dniem szybko zasnęłam.
***
Jupi ! 5 rozdział ! Przepraszam, że tak długo to trwało, ale już się ze wszystkim nie wyrabiam.... Chciałam bardzo podziękować za miłe komentarze :) i przede wszystkim ponad 1000 wejść !!!!!! :DDD
Jejku, to serio dużo dla mnie znaczy, kiedy w zeszłym tygodniu miałam bardzo słaby humor, weszłam na bloga i zobaczyłam tą magiczna liczbę, to nie mogłam powstrzymać uśmiechu :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję i zapraszam do czytania.
Ch chciałam jeszcze tylko BARDZO POPROSIĆ O KOMENTARZE, KTÓRE RÓWNIEŻ BARDZO MNIE MOTYWUJĄ I ZACHĘCAJĄ DO PISANIA ! ! !

3 komentarze:

  1. Dzisiaj natknęłam się na twojego bloga :)
    Rozdział świetny ! <333
    Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ! , czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wystarczyła jedna chwila, żeby wywrócić ich świat do góry nogami.
    Byli nierozłączni.
    Teraz on nie chce jej nawet pamiętać.
    Złamał dane jej słowo.
    Zapomniał...

    http://remember-me-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń