Poszliśmy wszyscy do domu, Naill skierował się chyba do kuchni, a Louis i Liam usiedli przed telewizorem i zaczęli grac na playstation. Ja w tym czasie podziwiałam piękne wnętrze. Ten, kto je urządzał naprawdę musi znać się na rzeczy. Ciemne meble idealnie komponowały się na tle białych ścian i jasnej podłogi. Gdzieniegdzie były fototapety przedstawiające chłopaków, albo nuty z instrumentami muzycznymi. Muszę przyznać, że całość świetnie pasowała do siebie. Skierowaliśmy się w stronę schodów
-Te na dół, prowadzą do naszej siłowni, studia domowego i pokoju muzycznego, ale tam nie ruszaj niczego, bez zgody chłopaków, bo niektórym może się to nie spodobać- powiedział Harry
-No jasne- odpowiedziałam z uśmiechem.
-A te na górę- wskazał na schody- prowadzą na piętro, gdzie są nasze pokoje.
Poszliśmy wiec w tym kierunku.
-Tam- wskazał na trzy pary drzwi- są pokoje Nailla, Liama i jeden z salonów, a tam- wskazał na prawo- jest Louisa, mój. Twój jest tan czwarty, a na samym końcu, te dwa pokoje należą do Zayna, jeden to jego sypialnia, a drugi jego prywatny pokuj zabaw, czyli pracownia. Tam raczej nikt nie ma wstępu, więc lepiej tam nie zaglądaj.
-Oczywiście rozumiem.
-Kurcze ! Zapomniałem zabrać twoich walizek- krzyknął Hazza – może ty idź i obejrzyj pokój, a ja zaraz przyniosę twoje rzeczy. Jak coś to te drzwi- wskazał naprzeciwko naszych pokoi- prowadzą do części łazienkowej, masz tam saunę, jakuzy, pokój z ręcznikami, pralnie, dwie osobne łazienki, gdzie możesz się wykąpać i takie tam i oczywiście dwie toalety. A i jeszcze bym zapomniał, tutaj- wskazał na drzwi, które stały obok tych prowadzących do łazienek- jest nasza garderoba, jest podzielona na części, pierwsza, gdzie stopi gitara jest Liama, druga z lodówką pełną jedzenia należy do Nialla, trzecia, z domkiem dla kota i miskami jest moja, czwarta, cała pomarańczowa i ze świeżymi marchewkami Louisa, piąta, pełna luster i chyba największa Zayna, poprosiłem go, żeby odstąpił Ci małą część, ale proszę nie rób tam bałaganu, bo Pan pedancik, zabije i mnie i ciebie. Może nie wygląda, ale jeżeli chodzi o jego ubrania i lustra, przed którymi stoi ok.2h dziennie jest nieprzewidywalny.
-Oczywiście- powiedziałam z uśmiechem.- to ja idę obejrzeć pokój, a ty wracaj szybko.
Weszłam do odpowiedniego pomieszczenia i aż mnie zatkało. Pokój może nie był duży, ale naprawdę bardzo ładny. Beżowe ściany, trochę ciemniejsza podłoga, imponujące łóżko, przepiękna toaletka i przeszklone drzwi, prowadzące chyba na balkon. Nie przeliczyłam się, gdy tylko przez nie wyszłam uderzył mnie lekki letni wietrzyk i coś co nie za bardzo mi się spodobało, bo zapach tytoniu.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam na sąsiadującym balkonie popielniczkę z niedogaszonym papierosem.
-To pewnie tego dziwnego chłopaka, który nie umiał pływać- pomyślałam.
Wróciłam do pokoju, gdzie właśnie wszedł Louis z moim walizkami, a zaraz za nim Liam
-No ładnie, mój kuzynek się zadeklarował, że mi pomoże, a jak dochodzi co do czego to się przyjaciółmi wysługuje. Dziękuje wam bardzo chłopaki
-Nie ma sprawy, to nic.
-Ok, to my już wychodzimy, żebyś mógł się w spokoju ogarnąć.
-Hazza powiedział ci wszystko dotyczące rozmieszczenia pokoi, czy potrzebujesz jeszcze pomocy?- zapytał z miłym uśmiechem Liam.
-Znaczy, mówił mi co i jak, ale gdybyście mogli mi jeszcze raz powiedzieć co i jak z łazienką, bo po prostu marzę o kąpieli.
-No jasne- uśmiechnął się szeroko Louis- to weź potrzebne rzeczy i już cie zaprowadzamy, ręczniki, szampony i żele pod prysznic, bądź płyny, sole, olejki do kąpieli są na miejscu wiec weź tylko ubrania.
Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam z niej czystą bieliznę krótkie szorty, do tego luźny czarny top, japonki i już byłam gotowa.
Wyszliśmy z mojego pokoju i skierowaliśmy się do pierwszych drzwi po drugiej stronie korytarza.
-No więc tak- zaczął Liam- dwie pierwsze pary drzwi to toalety, nie wiem, za bardzo po co, bo mamy je również w pokojach, ale tak już jest. Trzecie to pralnia, tam przynoś swoje brudne rzeczy, a nasi ludzie się nimi zajmą. Czwarte to drzwi od pokoju z ręcznikami, chyba nie muszę ci tłumaczyć zastosowania tego pokoju- powiedział ze śmiechem
Skręciliśmy w prawo i znowu w prawo, aż moim oczą ukazały się następne pokoje.
-To jest sauna- kontynuował mój przewodnik- dalej jest jakuzy, a tu- wskazał na dwie pary dużych drzwi- są łazienki.
-Jeszcze zapomniałeś o tym- powiedział Louis pokazując na jeszcze jedne drzwi- tutaj jest pokój ze wszystkimi kosmetykami- weszliśmy do środka i muszę przyznać, ze zrobiło to na mnie wrażenie, chyba jeszcze nigdy nie widziałam tylu olejków do kapiecie i szamponów do włosów.
-Tylko uważaj, bo tutaj- kontynuował Louis wskazując na ostatni regał- są rzeczy Zayna, jego prywatne odzywki, lakiery, szampony do włosów i nie wiem co jeszcze, ale wiem, że nie lubi jak ktoś mu tam grzebie, jeżeli będziesz coś z tamta chciała, to śmiało, częstuj się, ale odkładaj na swoje miejsce. A tak to nie masz się czym przejmować, my aż tak o to nie dbamy- powiedział mrugając do mnie.
-No dobra chłopaki, bardzo wam dziękuję, a teraz was przeproszę i pójdę się wreście wykąpać- powiedziałam i uśmiechnęłam się jeszcze raz.
Oni wyszli, a ja skierowałam się do pokoju z ręcznikami, wybrałam jeden duży puszysty zielony i mniejszy biały do włosów. Następnie skierowałam się do łazienki. Gdy weszłam aż zaparło mi dech, była prześliczna, mimo, ze należała do chłopaków. Wielka biała wanna na środku, dwie umywalki z dużym lustrem, czarna kabina prysznicowa, po prostu wszystko było śliczne.
Odkręciłam korki w wannie, aby wpuścić wodę i zaczęłam zdejmować ubrania, byłam już w samej bieliźnie, kiedy zorientowałam się, że nie mam przecież szampon, ani płynu do kąpieli.
Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia. Weszłam do pokoju z kosmetykami i wybrałam sobie ananasowy płyn do kąpieli, grejpfrutowy szampon i tę samą odżywkę.
Gdy wyszłam już chciałam otworzyć drzwi od łazienki, kiedy nagle się poślizgnęłam, wszystkie rzeczy spadł na podłogę, a ja sama upadłam na tyłek robiąc przy tym trochę hałasu.
-Co tu się dzieje?- usłyszałam zirytowany głos od strony sauny, spojrzałam w tamtym kierunki i pomyślałam, że nie może być gorzej, zza drzwi właśnie wyszedł tamten niezaprzyjemny chłopka.
Szybko przeniosłam swoje spojrzenie na ręcznik, który na szczęście mi nie spadł.
-To tylko ja, przepraszam- powiedziałam z przepraszającym uśmiechem
-Może najwyższy czas nauczyć się chodzić tak, aby nie przewracać się na każdym kroku- podszedł do mnie i podał mi rękę, jednak ja nie skorzystałam z pomocy
-Dziękuję poradzę sobie sama- wstałam i pozbierałam wszystkie swoje rzeczy.
-Ey, księżniczko, nie musisz od razu być taka pyskata, chciałem tylko pomóc, a to, że powiedziałem prawdę to tylko powinno dać ci do zrozumienia, że czasem warto patrzeć pod nogi- powiedział chyba lekko zdenerwowany i odwrócił się z zamiarem powrotu do sauny.
Co on sobie w ogóle myśli?! Że jest niewiadomo kim i może mną pomiatać? O nie! Nie pozwolę mu na to! Może i jest przyjacielem Harr’ego, ale mnie obrażać nie będzie !
Krzyczałam w myślach wchodząc do łazienki i wlewając płyn do wanny.
Po chwili ja sama zanurzyłam się w przyjemnej pianie i gorącej wodzie.
To było po prostu cudowne ! uwielbiam takie kąpiele !
Leżałam tak i relaksowałam się chyba 20 min, aż postanowiłam wyjść.
Wytarłam się, ubrałam i zawiązałam ręcznik na głowie
W pokoju wysuszyłam włosy i związałam w luźny warkocz.
Byłam troszkę głodna, więc zeszłam na dół w celu odnalezienia kuchni, gdzie spotkałam moich teraźniejszych współlokatorów, wszystkich poza jednym wyjątkiem, ale chyba nie muszę mówić o kogo mi chodziło…
-O! Dyl! Już ogarnięta?- zapytał mój kuzyn
-Tak- uśmiechnęłam się i podeszłam do nich, a po chwili Harry pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam u niego na kolanach i zaczął mnie łaskotać.
-Hahahahah! Haarry przestań! Proszę!- jednak moje krzyki na niewiele się zdały, bo kuzyn jeszcze bardziej zaczął się na mnie wyżywać. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam włochatą poduszkę, którą już po chwil zaczęłam okładać Harr’ego po głowie.
-Bitwa na poduszki!- krzyknął chyba Louis
I tak o to w ten sposób rozpoczęła się naprawdę wielka wojna ! biegaliśmy po całym salonie i rzucaliśmy w siebie kocami, poduchami, a ja raz nawet dostałam marchewką
-Ey ! Bałwanie! Nie marchewkami! –krzyczał na Harr’ego Lou.
To była naprawdę świetna zabawa, aż w pewnym momencie do pokoju wszedł ten mulat, niestety ja go nie zauważyłam i chcąc rzucić w Nailla poduszką trafiłam właśnie w tego dupka.
Chyba nie był za bardzo zadowolony, bo spojrzał na mnie takim dziwnym spojrzeniem… ale nic nie powiedział, przynajmniej nic do mnie
-Harry,- zwrócił się do mojego kuzyna- mogę kluczyki od mojego auta?
-Jasne stary, już ci daje- podszedł do niego i wręczył mu przed chwilą wyjęte z kieszeni kluczyki- A jedziesz gdzieś?
-Tak, Perry dzwoniła, że musi ze mną porozmawiać, mam już tego dosyć
-Ey, nie przejmuj się Zayn- powiedział Liam- na pewno się pogodzicie, przecież to nie koniec świata
-Tylko, że ja się już chyba nie chcę godzić. Mam dosyć tych wszytki awantur o tak naprawdę nic.
-Dobra im szybciej pojedziesz tym szybciej wrócisz- poklepał go po plecach Hazza- trzymamy kciuki.
Rozejrzał się po pokoju i posłał wszystkim uśmiech, znaczy sprostowanie, wszystkim za wyjątkiem oczywiście mnie, na mnie nawet nie spojrzał.